Przyjmowanie imigrantów przez unijne kraje jednak dobrowolne. Tak zdecydowali europejscy przywódcy na szczycie w Brukseli. W tej sprawie toczyły się ożywione dyskusje, bo państwa Południa chciały obowiązkowego rozsyłania azylanków z Afryki do do wszystkich krajów. Tłumaczyły, że nie radzą sobie z falą imigrantów, a apele o solidarne wsparcie pozostały bez odzewu.

Zgodnie z postanowieniami szczytu kraje członkowskie będą same decydowały ilu uchodźców przyjmą u siebie, bez narzucania z góry określonych limitów. "Ta solidarność musi być na miarę i możliwości każdego kraju" - podkreśliła premier Ewa Kopacz. "Cieszę się bardzo, że został zachowany zapis o dobrowolności każdego kraju" - dodała.

>>> Czytaj też: Skrzypczak: Krwiożerczy nacjonalizm Ukrainy. Kijów zupełnie nie liczy się z Polską

Polsce od początku nie podobał się pomysł obowiązkowego narzucania limitów imigrantów w poszczególnych krajach. Nie składała też żadnej oferty. Na szczycie nie zrobiły też tego inne kraje. "W konkluzji po tej burzliwej dyskusji nie ma żadnej konkretnej liczby" - powiedziała premier Kopacz.

Reklama

Sprawa przyjmowania uchodźców u siebie to jedna z najbardziej delikatnych kwestii. Do tej pory większość unijnych krajów niechętnie reagowała na apele Południa. Ich pomysł obowiązkowego narzucania limitów poparły Niemcy. Holandia z kolei podkreśla, że w tej sprawie robi już wystarczająco dużo i zasugerowała, by teraz inne kraje, na przykład ze Wschodu wzięły na siebie ciężar wsparcia. Europejscy przywódcy wrócą do dyskusji na czerwcowym szczycie.