Rynek niemiecki od kilku lat cierpi na brak pracowników w wybranych grupach zawodowych. Pomimo zdecydowanego otwarcia na imigrantów i promowania zatrudnienia wśród wykwalifikowanych pracowników zza granicy, niedobory kadrowe będą z roku na rok coraz bardziej dotkliwe dla tamtejszych pracodawców. Pojawiają się głosy analityków rynku pracy, którzy twierdzą, że otwarcie niemieckiego rynku pracy dla imigrantów ze Wschodu nastąpiło zbyt późno – chętni pracować za granicą już dawno wyemigrowali z kraju pochodzenia, a pozostali nie są w stanie wypełnić tak dużej luki pracowniczej. Według prognoz Boston Consulting Group w 2020 roku niemieckiej gospodarce będzie potrzeba 2,4 mln pracowników, a w 2030 - już 10 mln. Jest to z jednej strony efekt niskiego przyrostu naturalnego, z drugiej zaś - wynik braku zainteresowania podejmowaniem pracy wśród wykształconych zawodowo Niemców.

Niemcy są przykładem rynku obrazującego przepowiednie, którymi od lat straszyli nas demografowie – podaż pracy kurczy się, a popyt na pracowników rośnie. Jest to jeden z najbardziej rozwiniętych gospodarczo krajów świata, więc zapotrzebowanie na pracowników będzie coraz wyższe. Problem niemiecki powoli zaczyna dotyczyć także innych krajów europejskich, w tym m.in. Polski. Im więcej naszych pracowników wyjedzie pracować za wyższe wynagrodzenie za zachodnią granicę, tym bardziej będziemy potrzebować uzupełnienia luki pracowniczej imigrantami ze Wschodu – komentuje Tomasz Hanczarek, Prezes Zarządu Work Service S.A.

>>> Czytaj też: Populacja Niemiec zmniejszy się o 10 mln? Berlin ma coraz większy problem

Reklama

Polacy stanowią w Niemczech drugą najliczniej reprezentowaną cudzoziemską społeczność. Wedle danych niemieckiego Centrum Rejestracji Cudzoziemców (AZR) w 2014 roku liczba polskich imigrantów w Niemczech wynosiła 674,2 tys. osób. Jak podaje Główny Urząd Statystyczny przed otwarciem niemieckiego rynku pracy w 2010 r. liczba Polaków, którzy wyemigrowali do Niemiec wynosiła zaledwie 440 tys. osób.

Z badań Work Service wynika, że 26% Polaków planujących emigrację zarobkową wybiera kierunek niemiecki. Najniższy od dwóch dekad 6,5-procentowy poziom bezrobocia, bliskość geograficzna oraz możliwość regularnych przyjazdów do kraju zachęcają do wyboru naszych zachodnich sąsiadów, jako miejsca na realizowanie swojej ścieżki kariery – mówi Krzysztof Inglot, Pełnomocnik Zarządu Work Service S.A. Warto podkreślić, że z uwagi na sąsiedztwo, dobrą komunikację i otwarte granice Polacy zamieszkujący zachodnie tereny Polski nie muszą na stałe emigrować z kraju, żeby pracować w Niemczech – dodaje Krzysztof Inglot.

Najczęściej polscy pracownicy uzupełniają deficyty kadrowe w grupach zawodowych takich jak: lekarze, opiekunowie osób starszych i dzieci, pracownicy budowlani, pracownicy produkcyjni, ślusarze, czy hydraulicy. Dziś niemieckie firmy szukają w Polsce przedstawicieli niemal wszystkich zawodów, oferując im nie tylko atrakcyjne wynagrodzenie, ale także zakwaterowanie, czy sfinansowanie dojazdów do miejsca pracy.

Wśród ofert pracy można znaleźć zarówno profesje nie wymagające znajomości języka niemieckiego czy doświadczenia (np. pracownicy magazynowi, produkcyjni, pakowacze, spawacze, lakiernicy, ślusarze), jak i prace specjalistyczne (np. inżynierowie, inżynierowie mechatroniki, specjaliści IT, pielęgniarki, opiekunowie osób starszych, pracownicy branży hotelarskiej, gastronomicznej, logistycznej, spawacze MIG MAG). Średnia miesięczna pensja w Niemczech jest niemal czterokrotnie wyższa niż w Polsce i wynosi ponad 3400 euro brutto, a minimalna stawka wynagrodzenia za godzinę pracy wynosi 8,5 euro brutto.

– O ile z zadowoleniem obserwujemy chęć i ambicje Polaków do szukania możliwości rozwoju zawodowego za granicą, o tyle w wybranych grupach zawodowych takie plany mogą być niepokojące. Nadal chętnie wyjeżdżają polskie pielęgniarki, lekarze, czy wykwalifikowani pracownicy budowlani, którzy są równie potrzebni na polskim rynku pracy – podsumowuje Krzysztof Inglot.

Źródło: Work Service