Według przeprowadzonego przez ośrodek Levada Center badania opinii publicznej, jedynie 19 proc. obywateli rosyjskich jest zadowolonych z działania systemu opieki zdrowotnej. Ochrona zdrowia jest, obok edukacji i systemu emerytalnego stanowi największą bolączkę współczesnej Rosji.
Lepiej nie będzie
W tej chwili w Rosji funkcjonują publiczne szpitale z darmową opieką zdrowotną oraz placówki prywatne, które w zamian za wysoką z punktu widzenia przeciętnego Rosjanina opłatę oferują usługi wyższej jakości.
Rosyjskie wydatki na służbę zdrowia wzrosły od 2000 roku niemal dziesięciokrotnie. Według WHO w 2000 roku wynosiły 96 dol. na osobę a w 2013 do 957 dol. na osobę. Jednak w tym roku wydatki spadły o 9 proc. po uwzględnieniu inflacji.
-Dotrzymanie prezydenckiej obietnicy podwyższenia pensji lekarzy oraz standardu opieki nad chorymi jest nierealne – komentuje Guzel Umbekowa, ekspert opieki zdrowotnej pracująca dla rosyjskiej Izby Handlu i Przemysłu.
Jednocześnie za prywatną opiekę zdrowotną Rosjanie zapłacili w zeszłym roku 8,7 mld. dolarów, o ponad jedną czwartą więcej niż w 2013.
Optymalizacja przez likwidację
Od 2014 państwo rozpoczęło „optymalizację” wydatków na opiekę zdrowotną, która polega przede wszystkim na zamykaniu mniejszych jednostek i koncentracji wydatków na największych szpitalach. Według ministerstwa ma to na celu efektywniejszą dystrybucję zasobów.
W praktyce oznacza to redukcję etatów oraz zwiększenie obłożenia pracą dla tych pracowników, którzy zostali. Lekarze rodzinni pracują po 12 godzin za 60 tys. rubli (około 1,2 tys. dolarów) miesięcznie. Z tego względu pracownicy strajkują. W mieście Ufa na Uralu ratownicy medyczni rozpoczęli strajk głodowy domagając się rozmów z władzą.
W samej Moskwie pracę straciło 10 tys. medyków z 28 zamkniętych szpitali i przychodni. W planach jest zwolnienie kolejnych 14 tys. pracowników.
Mniej pieniędzy, więcej śmierci
Według Izby Audytu, agencji rządowej będącej odpowiednikiem polskiego NIKu ze względu na cięcia budżetowe odsetek zgonów w szpitalach wzrósł o 3,7 proc. od 2013. oznacza to 18 tysięcy zgonów rocznie więcej.
Niektóre szpitale radzą sobie z brakami w budżecie pobierając opłaty za usługi, przede wszystkim za badania. Ludzie, którzy chcą dostać się do lekarza bez kolejki mogą dopłacić za możliwość przyjęcia od ręki. Opóźnienia są gigantyczne – ciężarne kobiety czekają nawet sześć miesięcy na wykonanie badania USG. W zeszłym roku czas oczekiwania na to badanie wynosił najwyżej tydzień.