To Unia Europejska jest winna, że na rosyjskim rynku pojawiają się zakazane produkty. Do takich wniosków doszedł szef Agencji Nadzoru Weterynaryjnego i Fitosanitarnego Siergiej Dankwert.

Urzędnik nie wspomniał o tym, że to rosyjscy importerzy sprzedają nielegalnie sprowadzone towary.

W wywiadzie dla „Rossijskiej Gaziety” szef Rossielhoznadzoru tłumaczy, że jego służba musi codziennie zmagać się z kontrabandą. W jego opinii wysyłanie towarów do krajów stowarzyszonych z Rosją, aby później mogły one w ramach reeksportu trafić na rosyjski rynek, jest działaniem „niecywilizowanym”. Symbolem takich działań stały się polskie jabłka, które jak podkreślają rosyjscy celnicy, z różnych krajów i w różny sposób wwożone są do Rosji.

Przy okazji szef Rossielhoznadzoru poinformował, że wkrótce na rynku Federacji na stałe zagoszczą: malezyjskie ryby, irański kawior i afrykańskie cytrusy. Urzędnik dodaje, że w przypadku zniesienia embarga na produkty spożywcze z krajów Unii Europejskiej i tak na rosyjski rynek wróci jedynie co piąty dostawca. Dankwert tłumaczy, że unijni producenci nie spełniają wysokich norm Unii Euroazjatyckiej.

>>> Polecamy: Gruzja ostrzega NATO i UE: Nie zapominajcie, że Rosja rozwiązuje problemy za pomocą czołgów

Reklama