Liberalizacja w niewielkim stopniu pozytywnie wpłynęła na brytyjską gospodarkę, a produktywność wyraźnie spowolniła po 1979 roku – wynika z opublikowanych w środę badań Kena Couttsa i Grahama Gudgina z Centrum Badań nad Biznesem na Uniwersytecie w Cambridge.

Jakiekolwiek pozytywne bodźce wynikały ze złagodzenia przepisów finansowych i wzrostu zadłużenia gospodarstw domowych, które to czynniki okazały się nie do podtrzymania – twierdzą badacze.

Margaret Thatcher, brytyjska premier z ramienia Partii Konserwatywnej w latach 1979-1990, wprowadziła szereg wolnorynkowych reform, które kosztem górnictwa i przemysłu otworzyły drogę sektorowi, który dominuje dziś w Wielkiej Brytanii, czyli usługom.

Ken Coutts i Graham Gudgin podkreślają, że w tzw. powszechnej świadomości polityki zaproponowane przez Thatcher – m.in. obniżka podatków dochodowych, uwolnienie przepływu kapitału i siły roboczej, prywatyzacja, ograniczenia dla związków zawodowych – pozostają najlepszym modelem. Tymczasem w świetle badań wcale tak nie jest.

Reklama

Coutts zajmował się wcześniej długotrwałym spadkiem produkcji przemysłowej w gospodarkach rozwiniętych, zaś Gudgin pracował nad regionalnymi politykami gospodarczymi i był doradcą Partii Pracy.

Podczas gdy badacze nie proponują żadnych konkretnych rozwiązań, rekomendują ustrój gospodarczy, który stara się powstrzymywać niektóre szkodliwe społecznie konsekwencje reform, powołując się na gospodarki krajów nordyckich.
Oprócz kwestii produktywności w swoich badaniach brytyjscy naukowcy skupiają się także na nierównościach społecznych w obliczu rosnących różnic dochodowych.

>>> Czytaj też: Restrukturyzacja górnictwa gorsza niż wojna domowa. Czy Polska potrzebuje Margaret Thatcher?

Nowe problemy

„Brytyjska gospodarka przed rokiem 1980 miała wiele niesatysfakcjonujących aspektów. Liberalizacja w dużej mierze zmieniła system, ale nie zapewniła wzrostu PKB i produktywności. Zamiast tego zamieniła stare problemy, takie jak niekorzystne relacje przemysłowe czy relatywnie wysoki poziom inflacji, na nowe problemy, takie jak m.in. wysokie bezrobocie i rosnące nierówności dochodowe.” – piszą badacze.

Według ich analizy, średni roczny wzrost PKB per capita spadł z poziomu 2,6 proc. w ciągu trzech dekad przed 1980 rokiem do poziomu 2,2 proc. w latach do 2007 roku. Średni roczni wzrost gospodarczy spadał o 0,2 proc. rocznie. Jest mało prawdopodobne, aby wzrost produktywności przekroczył 1,4 proc. w przyszłości, jeśli wzrost PKB per capita będzie na poziomie niższym niż 1,5 proc.

„Ekstremalna deindustrializacja doprowadziła Wielką Brytanię do stałego obniżenia wzrostu produktywności” – czytamy w badaniu.

Coutts i Gudgin podkreślają, że relatywnie polepszenie wyników Wielkiej Brytanii w latach 80. XX wieku wynikało z faktu, że inne duże gospodarki doświadczały wtedy spowolnienia. Pozwoliło to „schować” klęskę liberalnych polityk Margaret Thatcher.

„To odpowiedni czas, aby zadać pytanie, czy Wielka Brytania rzeczywiście realizuje najlepszą z możliwych form kapitalizmu. Tymczasem politycy mają do wyboru więcej odmian kapitalizmu niż powszechnie się uważa” – podsumowują badacze.

>>> Czytaj też: "Europejski sen" okazał się mrzonką. Europa Środkowa pozbywa się złudzeń