Nie wiadomo, czy spadek rentowności greckich obligacji poniżej 15 proc. był reakcją na te słowa. Ceny papierów wzrosły minimalnie i nie byłoby o czym mówić, gdyby jednocześnie nie nastąpiła mocna zwyżka rentowności obligacji Niemiec i większości innych państw europejskich. Ten ruch można interpretować jako przejaw obaw przed kłopotami. Być może chodziło o publikację szacunków MFW, z których wynika, że przedłużenie reanimacji Grecji wymagałoby redukcji zadłużenia, obniżenia oprocentowania pożyczek i wydłużenia okresu ich spłaty oraz 50 mld euro dodatkowej pomocy międzynarodowej. Gdyby nie wyjątkowe pogmatwanie w kwestiach negocjacji, można by odnieść wrażenie, że Grecja i MFW grają w jednej drużynie.

Mocno spadła także rentowność obligacji Szwecji, ale tu powodem była niespodziewana obniżka stóp procentowych z minus 0,25 do minus 0,35 proc. Ciekawostką jest fakt, że Riksbank swoją decyzję uzasadniał tym, że sytuacja w Grecji może utrudnić powrót inflacji do celu, wyznaczonego na poziomie 2 proc.

W piątek może być nerwowo z powodu oczekiwania na referendum w Grecji. Nie dość, że trudno przewidzieć wynik, to jeszcze trudniej ocenić jego konsekwencje. A niepewność nie jest tym, co rynki lubią najbardziej.

Reklama