Referendum to nietypowy sposób rozwiązywania problemów finansowych - ocenia ekonomista Krzysztof Wołowicz.

Główny ekonomista BPS TFI Krzysztof Wołowicz wskazuje, że Grecy tak naprawdę zagłosują w sprawie obecności w strefie euro, bo zdecydowana większość obywateli nie zna planu porozumienia przedstawionego przez instytucje międzynarodowe. Ekspert dodaje, że referendum nie dotyczy tylko zgody na reformy, ale też poparcia dla obecnego greckiego rządu. Wielu komentatorów uważa, że w razie zgody społeczeństwa na zaciskanie pasa, gabinet Aleksisa Tsiprasa ustąpi.

Grecki rząd zabiega o jak najwyższą frekwencję podczas referendum. Minister transportu zdecydował, że przez cały weekend wszystkie autostrady będą bezpłatne, a kolej ogłosiła 50-procentową obniżkę cen biletów. Ma to ułatwić wyborcom podróżowanie do miejsc, gdzie są zameldowani, by mogli wziąć udział w głosowaniu.

Reklama

Greckie referendum bez sensu

Greckie referendum nie ma sensu. Tak uważa analityk finansowy Piotr Kuczyński. Grecy odpowiedzą dziś na pytanie, czy zgadzają się na reformy proponowane przez międzynarodowych wierzycieli. Od zaakceptowania programu oszczędnościowego uzależniona jest pomoc finansowa dla Aten.

Główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Piotr Kuczyński podkreśla, że referendum jest spóźnione i organizowanie go w tej chwili jest bezcelowe. Dodaje, że rząd ma prawo odwołać się do opinii publicznej, ale obecny grecki gabinet powinien to zrobić miesiąc temu. Teraz, po przekroczeniu terminu spłaty długu, kraj jest niewypłacalny i głosowanie niczego nie rozstrzygnie.

Ekspert uważa, że od rezultatu referendum nie zależy obecność Grecji w strefie euro. Dodaje, że żaden wynik głosowania nie gwarantuje uspokojenia sytuacji w tym kraju, bo nawet po dymisji premiera Aleksisa Tsiprasa, trudno będzie utworzyć rząd, który spodoba się wierzycielom.

Grecki rząd zabiega o jak najwyższą frekwencję podczas referendum. Minister transportu zdecydował, że przez cały weekend wszystkie autostrady będą bezpłatne, a kolej ogłosiła 50-procentową obniżkę cen biletów. Ma to ułatwić wyborcom podróżowanie do miejsc, gdzie są zameldowani, by mogli wziąć udział w głosowaniu.

Greckie referendum to decyzja o „być albo nie być” w Europie

Piotr Wawrzyk z Uniwersytetu Warszawskiego przekonuje, że wygrana zwolenników porozumienia z pożyczkodawcami i wprowadzenia dalszych reform nie musi ułatwić rozmów Aten z Brukselą.

Między stronami negocjacji istnieje duża nieufność, utrudniająca dialog - mówi Piotr Wawrzyk.

Z kolei jeśli wynik referendum przeważy w stronę 'nie', będzie to ostateczna decyzja dotycząca 'być albo nie być' Grecji w eurogrupie, bo oznaczało by to że od poniedziałku nie ma już po co prowadzić dalszych rozmów - uważa Wawrzyk.

Premier Grecji Aleksis Tsipras wysyła sprzeczne sygnały: zachęca obywateli do głosowania przeciwko porozumieniu, i śle do Unii pojednawcze listy, a referendum to jego gra o wszystko - uważa Wawrzyk. Szef rządu nie może ustąpić

Europie za bardzo, by nie łamać wyborczych obietnic, ale nie chce też doprowadzić do wyjścia jego kraju ze strefy euro - mówi europeista.

Wyjście z eurogrupy doprowadziłoby w opinii eksperta, do przedterminowych wyborów w Grecji na jesieni, po których Tsipras może stracić władzę.

Kłopoty gospodarcze mogą przekonać Greków do oddania głosu na „tak”.

Kłopoty gospodarze skłonią do głosu na "tak"?

Pogłębiające się kłopoty gospodarcze i zabiegi mediów mogą spowodować, że Grecy w referendum powiedzą 'tak' swoim kredytodawcom. Grzegorz Dziemidowicz, wykładowca Collegium Civitas i były ambasador w Atenach przekonuje do takiego scenariusza.

Trudno przewidzieć jak potoczy się głosowanie, zwłaszcza że jeszcze parę dni temu wśród Greków przeważało stanowisko za odrzuceniem warunków proponowanych przez instytucje finansowe - mówi Grzegorz Dziemidowicz. Kłopoty ekonomiczne w kraju i wielkie dyskusje w mediach, które są w większości głosem na 'tak', mogą jednak spowodować że zwolennicy porozumienia wygrają małą przewagą głosów - uważa dyplomata. Były ambasador w Atenach zwraca jednocześnie uwagę na premiera Grecji, który gra na emocjach rodaków komunikatem, że są dumnym narodem, i nie będą ustępować przed cudzym dyktatem.