Unia Europejska na razie bez komentarza, czeka na oficjalne wyniki referendum w Grecji. Sondaże rezultaty wskazują na nieznaczne zwycięstwo przeciwników narzuconych reform i oszczędności.

I w związku z niewielką przewagę Bruksela z pewnością poczeka z publikacją oficjalnych oświadczeń. Wcześniej natomiast mówiło się, że jeśli zwyciężą przeciwnicy narzuconych reform i cięć wydatków, wtedy ryzyko wyjścia Grecji ze strefy euro byłoby większe. Tyle, że głosowanie na TAK wcale nie dawało gwarancji na pomyślne i szybkie zakończenie problemów Grecji.

Nie wiadomo jeszcze, co zrobi w najbliższych dniach euroland. Grecki premier zapowiadał, że jeśli wygrają przeciwnicy polityki zaciskania pasa, wtedy pojedzie do Brukseli, by negocjować łagodniejsze warunki udzielonej pomocy. Ale w kuluarach w Brukseli można usłyszeć, że nikt już mu nie ufa i wszyscy życzyliby sobie zmiany rozmówcy, to znaczy innego wysłannika z Aten, by negocjować kolejny pakiet pomocowy.

Jutro o wyniku greckiego referendum mają rozmawiać niemiecka kanclerz Angela Merkel i francuski prezydent Francois Hollande. A jeśli tak, to tylko potwierdzałoby, które stolice nadają ton i gdzie zapadają najważniejsze dla Europy decyzje.