Zamknięte od dziesięciu dni banki powodują kolejne problemy w kraju. Drukarze twierdzą, że wkrótce może zabraknąć papieru, bo ograniczony jest import, z kolei aptekarze alarmują, że lada dzień mogą skończyć się niektóre leki.

Wśród Greków rośnie frustracja i poczucie beznadziei. "To będzie cud, jeśli banki zostaną jutro otwarte. Nie wierzę w to, myślę, że to nie nastąpi w ciągu kilku dni. Ale będziemy cierpliwi, bo tego wymaga sytuacja. Zobaczymy, jak będzie" - mówi mieszkaniec Aten, Paulos. Jak dodaje, popiera to, co robi grecki premier Aleksis Tsipras.

>>> Czytaj też: Angela Merkel walczyła o realną władzę nad Europą. Nie dała rady

Ale działania greckiego rządu mają też wielu przeciwników, którzy uważają, że premier powinien był zgodzić się na warunki pomocowe z Brukseli. "Nie chcę mówić niczego brzydkiego, bo kocham mój kraj. Ale niestety, rząd zaprowadził ten kraj nad przepaść. Mamy półtora miliona młodych bezrobotnych, którzy żyją z pensji rodziców. Co z nimi będzie?" - mówi inny mieszkaniec Aten Nikos.

Reklama

Jak relacjonuje z Aten wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, wielu Greków przewiduje, że ich sytuacja w najbliższym czasie tylko się pogorszy.
Podczas zakończonego wieczorem szczytu przywódców krajów strefy euro, unijni przywódcy dali Grecji czas do czwartku na przedstawienie programu reform. Jeśli będzie on wiarygodny, to w niedzielę, podczas szczytu przywódców wszystkich krajów Unii Europejskiej, zapadnie decyzja o pomocy dla Grecji. Jeśli tak się nie stanie, to Atenom grozi nawet wyrzucenie ze strefy euro.