Greccy eksperci przewidują, że kontrola kapitału w ich kraju potrwa co najmniej pół roku. Wczoraj rano po trzech tygodniach przerwy Grecja otworzyła banki. Nie funkcjonują one jednak jak dawniej. Nie można pobrać większej ilości gotówki ani z oddziałów, ani z kart kredytowych. Dzienny limit wypłat wynosi 60 euro.

Sumę tę można kumulować do piątku i wybrać jednorazowo 300 euro. W sobotę kumulacja niweluje się i od poniedziałku naliczana jest od nowa. Niemożliwy jest transfer pieniędzy za granicę, spłacanie kredytów i zakładanie nowych lokat. Według doradcy finansowego Michalisa Masurakisa, który wystąpił wczoraj w nocy w greckiej telewizji SKAI kontrola kapitału utrzyma się w Grecji przez minimum pół roku.

Tymczasem wśród Greków narasta rozczarowanie, gniew i niepokój związany z restrykcjami finansowymi. Sofia Kokkinou, urzędniczka państwowa powiedziała, że ludzie czują się zewsząd kontrolowani. Nie wiedzą dokąd ich to zaprowadzi: „Czujemy się jakbyśmy żyli w komunistycznym kraju. I nie chodzi o to, ze możemy wybrać tylko 60 euro, ale że z czasem Grecy tego nie wytrzymają i w końcu i przejdziemy na drachmę”.

Grecja utrzymuje restrykcje finansowe w obawie przed odpływem resztek kapitału za granicę i próbami prania brudnych pieniędzy.

Reklama