Marurice Obstfeld, nowy główny ekonomista MFW, na długo przed wprowadzeniem wspólnej waluty ostrzegał przed problemami, z którymi mierzy się dziś unia walutowa - pisze w felietonie Leonid Bershidsky. Jaka przyszłość czeka strefę euro?

Maurice Obstfeld, który został wskazany do zajęcia stanowiska głównego ekonomisty w Międzynarodowym Funduszu Walutowym (MFW), interesował się projektem europejskiej unii walutowej od kilku dekad. Było to jeszcze w czasach, gdy unia była luźnym stowarzyszeniem. Już wtedy Obstfeld ostrzegał przed problemami, z którymi mierzy się dziś strefa euro. Być może jeśli europejscy politycy posłuchają go dziś, będą mieli mniej problemów w przyszłości.
Zajmujący się makroekonomią Maurice Obstfeld, współautor tekstów wraz z Kennethem Rogoffem i Pulem Krugmanem – ekonomistami, którzy zajmują przeciwne stanowiska w gorzkiej debacie na temat oszczędności, zadłużenia i wzrostu gospodarczego, jest w stanie znaleźć pośrednie stanowisko. Pod tym względem jest osamotniony i jako taki jest mądrym wyborem ze strony MFW. Jego rekomendacje dla Europy są dość jasne i spójne: jeśli unia monetarna ma dalej działać, strefa euro potrzebuje ściślejszej integracji.

„Europejski hazard” – takim określeniem w 300-stronicowej pracy Maurice Obstfeld nazwał unię w 1997 roku, niedługo przed wprowadzeniem euro. Praca ta zawiera historię unii, począwszy od Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, która została założona w 1951 roku, aby związać Berlin z krajami, na które wcześniej Niemcy dokonały inwazji, przede wszystkim z Francją. Obstfeld dostarcza czytelnikowi wielu soczystych, dawno zapomnianych ciekawostek o krajach, które starały się wypełnić kryteria wspólnej waluty: deficyt budżetowy zbliżony do 3 proc. PKB, inflacja bliska poziomowi krajów z najniższą stopą wzrostu cen, zadłużenie na poziomie 60 proc. PKB.

Na przykład rozrzutne Niemcy próbowały (bez skutku) tamtym czasie przeszacować rezerwy złota banku centralnego, aby za ich pomocą zwiększyć dochód budżetu i zmniejszyć przez to deficyt.

Praca ta zawiera paragrafy, które dziś można odczytać jako uderzające prognozy:

Reklama
  • Ponieważ polityka monetarna będzie nastawiona na stabilność cen w unii jako całości, Europejski Bank Centralny nie będzie obniżał stóp procentowych w odpowiedzi na narodowe potrzeby lub szoki podażowe. Jeśli lokalny kryzys będzie się przedłużał, wówczas dany kraj będzie cierpiał z powodu bezrobocia wyższego niż średnia pozostałych państw obszaru wspólnej waluty. Wysokie bezrobocie pozostanie podczas gdy poziom cen w skali kraju spadnie, a ograniczony zakres możliwości siły roboczej, aby emigrować do innych krajów strefy euro sprawi, że proces dostosowawczy się wydłuży.
  • Unia gospodarcza i walutowa mogłaby zmuszać kraje bo cięć budżetowych w okolicznościach recesji i rosnącego bezrobocia. W tym przypadku działania organów unii walutowej nie będą neutralne, ale destabilizujące dla polityki fiskalnej danego kraju.
  • Europejska integracja gospodarcza zawsze była przedsięwzięciem podejmowanym z powodów politycznych. Obecnie polityczne koszty odzielenia się od unii walutowej są tak duże, że europejscy liderzy są zdeterminowani, aby spełniać wszystkie wymogi na czas. Ale nawet wtedy, gdy pozagospodarcze motywy przystąpienia do unii walutowej będą godne pochwały, to w sytuacji, gdy wyborcy zaczną postrzegać unię walutową jako szkodliwą dla gospodarki, jakiekolwiek działania polityczne w kierunku unii walutowej będą zagrożone.

Unia walutowa, aby zapewnić sobie sukces, pisał Obstfeld, musi pokonać „istniejący polityczny zastój wobec reform fiskalnych i reform rynku pracy w państwach członkowskich. Jeśli europejscy liderzy nie będą w stanie pokonać wewnętrznej opozycji w imię integracji europejskiej, unia wulutowa pozostanie niestabilna”.

Około 15 lat później, w 2013 roku, Maurice Obstfeld powrócił do tematu euro. Kryzys europejskiej unii walutowej, który nastąpił po globalnym kryzysie finansowym, tylko wzmocnił jego przekonanie, że potrzebna jest ściślejsza integracja. W tekscie pt.: „Finance At Center Stage: Some Lessons of the Euro Crisis”, Obstfeld sformułował centralny problem strefy euro jako swoisty „trylemat”: „Gdy współpraca finansowa w unii walutowej osiągnie pewien poziom, nie będzie można jednocześnie utrzymać (1) transgranicznej integracji finansowej, (2) stabilności finansowej oraz (3) narodowej niepodległości fiskalnej”.

>>> Czytaj też: Zaleska: Działające w Polsce banki same się proszą o podatek bankowy

Od czasu, gdy Obstfeld w 1997 roku napisał swój tekst, europejskie banki rozrosły się do astronomicznych rozmiarów. Na przykład aktywa bankowe BNP Paribas i Santandera przewyższają wartością odpowiednio PKB Francji i Hiszpanii. Tak duży wzrost aktywów bankowych był możliwy częściowo dzięki zanikowi tarć w transakcjach finansowych w obrębie strefy euro oraz dzięki – w dużej mierze nieuzasadnionej – konwergencji stóp procentowych wśród europejskich krajów. W tym samym czasie parafowany w 1991 roku Traktat z Maastricht pozostawiał nadzór bankowy w gestii państw członkowskich Unii, które nie miały odpowiednich zasobów, aby dyscyplinować banki. Obstfeld w 2013 roku napisał:

„Nikt nie przewidział, że systemy bankowe mogą urosnąć tak bardzo, że zagrozi to wypłacalności na poziomie narodowym, albo że znaczna liczba krajów może ponosić negatywne konsekwencje w wyniku jednoczesnych i wzajemnie się wzmacniających kryzysów zadłużenia. Tak samo nikt nie przewidział, że przy poziomie stóp procentowych bliskiemu zeru, uznaniowa polityka fiskalna na poziomie narodowym może być bardziej użytecznym narzędziem stabilizacji niż była przed 2008 rokiem. Ostatnie doświadczenia pokazały, że narodowe problemy fiskalne mogą być wybuchowe i zaraźliwe, jednocześnie sugerując, że bardziej korzystne może być zostawienie większego pola manewru na antycykliczną odpowiedź fiskalną”.

Od czasu wybuchu kryzysu finansowego, państwa Unii Europejskiej zgodziły się na oddanie swojego nadzoru finansowego w ręce Europejskiego Banku Centralnego, korygując to, czego nie przewidzieli architekci unii walutowej. Państwa uzgodniły, jak postępować w przypadku kryzysów bankowych, poprzez dofinansowanie wierzycieli. Państwa Unii nie zdecydowały się jednak na większą integrację fiskalną, ponieważ kryzys pokazał im wartość niezależności i elastyczności fiskalnej.

>>> Zobacz także: Będzie eurobudżet i europodatek? Nowe pomysły niebezpieczne dla Polski

Nawet jeśli państwa strefy euro chciałby przejść do łączenia swoich zasobów fiskalnych, byłoby to trudne, przyznaje Obstfeld. „Po pierwsze, zakres demokratycznej reprezentacji Unii lub strefy euro w kwestiach decyzji fiskalnych musiałby zostać poszerzony” – wyjaśnia Obstfeld. „Jakie agencje miałyby zajmować się pobieraniem podatków od UE, czy od obywateli państwa strefy euro, gdy już dziś niektóre rządy narodowe mają z tym poważny problem? Brak pełniej unii politycznej sprawia, że kolektywna odpowiedzialność za długi zaciągane przez poszczególne kraje powodowałaby problemy moralne związane z decyzyjnością”.

Maurice Obstfeld krótko podsumowuje, że jego „trylemat” jest dziś niemożliwy do rozwiązania. Unia monetarna doświadczała wielu niepowodzeń zanim stała się w pełni operacyjna, a jej członkowie nie zintegrowali szybko swoich gospodarek. Ponadnarodowy nadzór bankowy wydawał się politycznie niemożliwy we wczesnych latach 90., ale ostatecznie stał się wykonalny. To samo dotyczy integracji fiskalnej – stwierdza Obstfeld. „Jeśli system ma zadziałać, unia bankowa będzie wymahała oddania pewniej części narodowych zasobów fiskalnych. W naszym zintegrowanym finansowo świecie, rozmiar nowoczesnych systemów bankowych w wielu przypadkach przekracza możliwości fiskalne pojedynczego państwa” – napisał badacz.

Do pewnego stopnia, przekazywanie kompetencji fiskalnych ma już miejsce w ramach Europejskiego Mechanizmu Stabilności Finansowej (EFSF), który zbiera pieniądze na bailouty poszczególnych państw. Co prawda droga do wspólnego budżetu jest jeszcze daleka, ale to krok w tym kierunku.

Maurice Obstfeld ostrzegał, że aby unia monetarna przetrwała, jej ponadnarodowe instytucje musiałyby stać się w większym stopniu demokratyczne. Ponadto byłoby kontrproduktywne ustalanie zbyt ambitnych celów redukcji deficytów wobec krajów pogrążonych w kryzysie.

Z pozoru wydaje się, że Maurice Obstfeld jest sprzymierzeńcem tych polityków, którzy próbowali sprzeciwiać się niemieckiej presji na zachowanie i utrzymanie większej dyscypliny fiskalnej, czyli np. greckiego premiera Aleksisa Tsiprasa. Mimo to wydaje się, że to względy taktyczne zdecydowały o tej nominacji na nowego głównego ekonomistę MFW. Jeśli chodzi o strategię, jaką proponuje Obstfeld, to wydaje się ona być zgodna z poglądami niemieckiego ministra finansów Wolfganga Schaeuble. Od długiego czasu nawoływał on, aby dać Unii Europejskiej większą kontrolę nad narodowymi budżetami państw członkowskich.

Tak długo, jak MFW ogrywa rolę w naprawianiu europejskich kryzysów, i tak długo, jak UE chce, aby MFW był zaangażowany w trzeci bailout Grecji, ostrzegawcze analizy Obstfelda będą wywierać presję na konserwatystów pokroju Wolfganga Schaeuble, aby zmniejszyć obciążenie długiem wobec Grecji. Z drugiej strony MFW z Obstfeldem jako głównym ekonomistą może przyspieszyć realizację niemieckiej wizji ściślejszej integracji europejskiej, w szczególności zaś zwiększenia fiskalnej i finansowej dyscypliny, które miałby przywrócić żywotność unii walutowej.