Lansowane powszechnie przekonanie, że za obecny kryzys w Grecji odpowiedzialne jest lenistwo obywateli tego kraju, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością - pisze w felietonie Mark Buchanan.

Jednym z bardziej niepokojących elementów ostatniego dramatu z Grecją była silna potrzeba u wielu obserwatorów, aby jako główny problem postrzegać pewne ułomności charakteru Greków, a nie kwestie gospodarcze. Dominująca po prawej stronie opinia, nie tylko w Niemczech, ale na całym świecie, winę za obecny kryzys zwalała na korupcję, a co gorzej, na lenistwo Greków: źli Grecy idą zbyt wcześnie na emerytury i produkują mniej na mieszkańca niż wynosi europejska średnia – pomimo, że pracują dłużej.

Nie powinniśmy wyciągać żadnych wniosków na podstawie takich porównań. To kompletny mit, że wydajność ekonomiczna w jakikolwiek sposób jest odbiciem tego, jak ciężko pracują pracownicy w danym kraju. Wyjaśnień takiego stanu rzeczy powinniśmy szukać w naturze danego przemysłu w różnych krajach oraz w kwestii sposobu wpływu na technologię na produktywność w czasie.

Prawie 20 proc. greckiego PKB pochodzi z turystyki, co jest naturalne w kraju tak pięknym jak Grecja. Oprócz wpływu Internetu, który ułatwił kupno i reklamę wycieczek, turystyka od ponad 30 lat niewiele się zmieniła. Ludzie korzystają z samolotów i taksówek, mieszkają w hotelach, jedzą posiłki, słuchają muzyki i kupują wycieczki wodne. Wszystko to wymaga stosunkowo dużej liczby osób do obsługi – gotowanie, serwis hotelowy, czyszczenie pokoi, prowadzenie taksówek, etc. Świadczenie tych usług w przeliczeniu na godzinę i na osobę nie zmieniło się radykalnie w ciągu ostatnich lat.

Porównajmy to np. z niemieckim przemysłem motoryzacyjnym. Według danych Eurostatu, Niemcy odpowiadają za połowę produkcji motoryzacyjnej w Europie. Przed wybuchem kryzysu niemiecki przemysł motoryzacyjny rósł w tempie 4,4 proc. rocznie. W efekcie produkcja aut w ciągu 15 lat uległa podwojeniu. Duża część tych wzrostów była możliwa dzięki zwiększeniu wydajności produkcji – wartości wytworzonej w ciągu godziny pracy. Ta w Niemczech – według danych OECD – wzrosła w ciągu tego samego okresu o 40 proc.

Reklama

Innymi słowy, szybki wzrost gospodarczy w Niemczech oraz w innych, szybko-rosnących i rozwiniętych krajach, był możliwy głównie dzięki poprawie efektywności przemysłowej, a nie dzięki rzekomo lepszym charakterom niemieckich pracowników.

To wszystko wiedzie nas do zjawiska, które ekonomiści określają mianem efektu Baumola. Po raz pierwszy opisali je w latach 60. XX wieku Wiliam Baumol i William Bowen. Badacze ci zastanawiali się, dlaczego niektóre usługi, takie jak edukacja, służba zdrowia, koncerty na żywo, stają się z biegiem czasu droższe, podczas gdy wiele wytwarzanych produktów staje się tańszych.

Odpowiedź jest prosta: wydajność w niektórych sektorach rośnie szybciej niż w innych. Wraz z tym, jak producenci aut wytwarzają więcej aut lepszej jakości – szybciej i przy mniejszych nakładach siły roboczej – mogą je sprzedawać taniej i wciąż stać ich na podnoszenie wynagrodzeń. W przeciwieństwie do np. koncertów na żywo, które wymagają podobnych nakładów jak dwa wieku temu (czas, sprzęt, wykwalifikowani muzycy). Tymczasem wynagrodzenia wykwalifikowanych muzyków rosną w takim tempie, jak w innych branżach gospodarki, zatem ceny w tego typu branżach są relatywnie wyższe w porównaniu do innych branż.

Tego typu dynamika ma znaczny wpływ na nieustanny wzrost kosztów opieki zdrowotnej na całym świecie. Co prawda technologie medyczne umożliwiają pewne wzrostu produktywności, ale czas potrzebny na indywidualny kontakt lekarza z pacjentem pozostał taki sam. Lekarze nie mogą oferować wysokiej jakości opieki medycznej większej liczbie pacjentów w ciągu godziny niż mogli to robić kilka dekad wcześniej. Ceny rosną, ale nie dlatego, że lekarze są leniwi.

Wracając do Grecji: nie powinno być zaskoczeniem, że wydajność na mieszkańca w opartej na turystyce greckiej gospodarce nie będzie w stanie dotrzymać kroku wzrostom wydajności w przemysłowej gospodarce Niemiec. Grecja i Niemcy mają inne rodzaje gospodarek, które zapewniają inne rodzaje dóbr. Przed 2010 rokiem grecka wydajność per capita znajdowała się na stabilnym poziomie 93 proc. europejskiej średniej. Po 2010 wydajność w Grecji spadła ze względu na wprowadzenie surowych oszczędności.

Oto prosta historia na temat moralności Grecji i Niemiec. Niemiecka gospodarka kwitnie dzięki szybkiej poprawie technologii przemysłowej, grecka z kolei opiera się o wartościowe usługi, które są dostarczane w sposób, który nie zmienia się od lat. Grecy nie są leniwi, a kryzys w strefie euro nie ma nic wspólnego z ograniczeniami natury moralnej po stronie Greków.

>>> Czytaj też: Wolny handel nie jest dobry dla wszystkich. Zobacz, jak rosła potęga Niemiec i jak zniszczono Grecję