Obecnie sektor mleczarski przeżywa kryzys. Mimo stałego wzrostu produkcji, ceny skupu nierzadko są niższe od jej kosztów. Uwzględniając tę sytuację, nad sensem kar zastanawia się dyrektor Polskiej Federacji Producentów Żywności, Andrzej Gantner. Dodaje, że miałyby one sens, gdyby nadwyżki miały wpływ na obecny kształt rynku. Obecnie produkcja nie jest ograniczana, zatem tak wysokie kary szkodzą i utrudniają sytuację całego sektora - uważa dyrektor PFPŻ.

Kryzys w sektorze mleka to nie tylko polski problem. Z tego samego powodu, na ulice wychodzą rolnicy we Francji czy w Belgii - dodaje Gantner. Wyjaśnia, że jednolity rynek unijny z pewnością dotkną przewidywane wysokości kar do zapłacenia. Obecnie jednak, za niskie ceny skupu surowca odpowiada słaby popyt w Chinach, głównym importerze mleka.

W ubiegłym sezonie, Polska mogła wyprodukować 10,5 miliarda kilogramów mleka. Krajowi producenci przekroczyli limit o niemal 6 procent. Łączna kara z tytułu nadprodukcji wynosi niemal 660 milionów złotych. Decyzją Komisji Europejskiej, spłatę będzie można rozłożyć na 3 lata.

Reklama

Limitowanie produkcji mleka w Unii Europejskiej pozwalało przez 30 lat utrzymywać jej opłacalność. Od tego sezonu Bruksela zdecydowała się znieść tak zwane kwoty mleczne z uwagi na prognozowany stały wzrost spożycia mleka na świecie.