Dotyczy to fabryk, hut i dużych energochłonnych zakładów przemysłowych.

Ograniczenia nie obejmą odbiorców indywidualnych - szpitali, obiektów wojskowych, lotnisk i tym podobnych instytucji - napisano w komunikacie po obradach Rady Ministrów.

Przyczyną ograniczeń są wysokie temperatury powietrza i niskie stany wód w zbiornikach wodnych. Obniżony poziom wody uniemożliwia skuteczne chłodzenie bloków energetycznych.

Jednak jeszcze dziś mogą zostać zniesione ograniczenia w zasilaniu. Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych Henryk Majchrzak powiedział, że zrezygnowano z 20. stopnia zasilania, który obowiązywał jeszcze wczoraj. Dzięki uruchomieniu kilku nowych jednostek wytwórczych - w nocy ogłoszono 19. stopień zasilania między godziną 10:00 a 17:00. Z kolei między 17:00 a 22:00 wprowadzono 17. stopień. Rano do systemu dołączył kolejny blok o mocy 360 megawatów i dzięki temu sytuacja jeszcze bardziej się poprawiła. "Do godziny 17:00 będziemy informować o 17. stopniu zasilania. Czyli obserwujemy stan, w którym schodzimy o trzy stopnie w dół. Natomiast jeśli się nic nie wydarzy, to już od godziny 17:00 do 22:00 zlikwidujemy całkowicie ograniczenia" - wyjaśniał Henryk Majchrzak:

Reklama

Ponadto, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem to, jak zapowiedział prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych, zostaną ogłoszone ograniczenia na poziomie 11. stopnia. "To oznacza, że nikt nie będzie zobowiązany zgodnie z komunikatami, które będziemy wydawać, do wprowadzenia jakichkolwiek ograniczeń" - zaznaczył Henryk Majchrzak. Jak dodał, jeśli wieczorem zostanie uruchomiony blok o mocy 850 megawatów, to jutro nie będzie już ograniczeń.

Premier Ewa Kopacz podkreśliła, że ograniczenia w dostawach prądu nie będą dotykać odbiorców indywidualnych. Szefowa rządu na briefingu w elektrowni w Kozienicach powiedziała, że zgodnie z deklaracją prezesa zakładu blok numer 2 został planowo uruchomiony. "Staramy się, by jak najmniej przedsiębiorstw było z ograniczonym dopływem prądu, jeszcze raz podkreślę - te ograniczenia nie będą dotykać indywidualnych odbiorców i nie będą dotykać instytucji, które ratują zdrowie i życie, takich jak szpitale" - zapewniła Ewa Kopacz. Premier ponownie zaapelowała, by w godzinach od 10:00 do 17:00 w miarę możliwości oszczędzać energię.

W podobnym tonie wypowiadał się wicepremier i minister gospodarki Janusz Piechociński. Wezwał, by takie czynności jak np. pranie, prasowanie czy zmywanie wykonywać po godzinie 17:00. "Drobiazgi pozornie, ale z drobnych kilowatów w skali państwa tworzą się megawaty" - mówił Janusz Piechociński.

Wicepremier zaznaczył, że polski system energetyczny jest stabilny. Podkreślał również dobrą współpracę z operatorami z sąsiednich państw - Niemcami, Szwecją, Czechami i Słowcją. Prezes PSE Henryk Majchrzak zapewaniał, że import energii nie będzie kosztowny, ponieważ kraje pomagają sobie w razie problemów z wytwarzaniem prądu. Energia sprzedawana jest po cenach komercyjnych, a sąsiednie kraje nie wykorzystują kłopotów Polski, wiedząc, że same mogą znaleźć się w podobnej sytuacji.

Janusz Piechociński unikał jednak odpowiedzi na pytanie ile kosztują ograniczenia w przesyłaniu energii elektrycznej. Szef Polskich Sieci Elektroenergetycznych Henryk Majchrzak wyjaśniał, że odbiorcy nie powinni mieć pretensji o zmniejszenie dostaw prądu. Taka możliwość jest bowiem zapisana w umowach z operatorami energetycznymi. Dla firm problemy z energią są nieprzyjemne, ale przewidywalne. Prezes PSE rozumie, że fabryki muszą wprowadzać zmiany w produkcji, ale wszystko odbywa się według scenariusza zapisanego w umowach z nimi.Wicepremier Janusz Piechociński ogłosił też przesunięcie remontów w elektrowniach. Minister gospodarki poinformował, że z powodu problemów przesunięto remont jednego z dużych bloków energetycznych. Konsorcjum, które miało remontować obiekt, dostaje rekompensatę za przesunięcie terminu.

Ekonomiści i analitycy przewidują, że skutki zawirowań związanych z energią elektryczną zobaczymy w sierpniowych danych o produkcji przemysłowej.