Dzięki temu posunięciu Chiny wyraźnie dołączyły do innych krajów, starających się zwiększyć gospodarczą aktywność poza granicami kraju, w okresie gdy globalna koniunktura nie pozwala na osiągnięcie satysfakcjonującego wzrostu. Decyzja ta dostarcza wielu sygnałów świadczących o problemach z jakimi borykają się Chiny i światowa gospodarka i wpływu, jaki będzie miała wpływ na rynki finansowe.

Chiński rząd od lat był poddawany presji przyjęcia bardziej elastycznego i opartego o rynkowe zasady systemu walutowego, głównie przez USA i MFW, które intensywnie analizowały międzynarodowy status juana.

Chiny nie wzięły pod uwagę tych rad i zrobiły nawet więcej, niż zdewaluowanie juana o 2 proc., będącego największą pojedynczą przeceną od dwóch dekad. Wybór tego szczególnego momentu na zmianę swojego systemu walutowego jest również próbą odpowiedzi (poprzez politykę walutową) na jedno z największych wyzwań współczesnej gospodarki, czyli generowanie wzrostu.

Od wybuchu światowego kryzysu problem tworzenia i utrzymywania wysokiej jakości wzrostu był przez pewien czas łączony głównie z rozwiniętymi krajami. Jednakże im gorzej te kraje radziły sobie z tym zadaniem, tym większe negatywne skutki z tego powodu odczuwały gospodarki wschodzące. Teraz także kraje na dorobku zaczynają mieć problemy z generowaniem wzrostu.

Reklama

Im dłuższe są problemy z tworzeniem wzrostu napędzanego w kraju, tym większa tendencja krajów do „kradnięcia” go od innych. Sprawdzonym na to w przeszłości sposobem była dewaluacja waluty, która miała za zadanie zwiększenie konkurencyjności eksportu oraz wzrost kosztów importu – w ten sposób rośnie kosztem zagranicznych dostawców zarówno wewnętrzny jak i zewnętrzny popyt na krajową produkcję.

Utarty schemat

Podejmując kroki w tym kierunku, Chiny podążają tą samą ścieżką, co od pewnego czasu wiele innych rozwiniętych i wschodzących gospodarek (włączając w to strefę euro, poprzez realizowany przez EBC program luzowania ilościowego). Decyzja Chin oznacza w rzeczywistości to, że pozostawiają one USA jako jedyne systemowo ważne państwo, które akceptuje siłę swojej waluty. Jednak to co jest dobre dla pojedynczych państw, nie jest dobre dla gospodarczego systemu jako całości, mając negatywny wpływ na rynki finansowe.

Moment podjęcia przez Chiny decyzji o dewaluacji jest wyraźnym sygnałem, że nie zamierzają one dłużej odgrywać roli lokomotywy globalnego wzrostu. Będąca dla wielu państw „wiatrem w plecy” chińska polityka może teraz się zamienić w „ból głowy”.

Chińska decyzja musi być obecnie brana pod uwagę przy podejmowaniu ważnych politycznych decyzji, na przykład przy intensywnych rozważaniach Rezerwy Federalnej USA na temat terminu rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych.

Bezpośrednią konsekwencją osłabienia juana będzie aprecjacja dolara przy transakcjach handlowych dokonywanych w amerykańskiej walucie. Wzmocnienie dolara jest jednym z najważniejszych problemów wskazanych przez Rezerwę Federalną, komplikując decyzję o podniesieniu stóp procentowych już we wrześniu.

Są też inne rynkowe konsekwencje chińskiego posunięcia. Będzie miało ono wielki bezpośredni wpływ na rynek walutowy, który ma tendencję do przewartościowania. Odnosi się to przede wszystkim do walut gospodarek wschodzących, w szczególności zaś do tych, które nie mają wystarczająco szerokiej bazy stałych inwestorów.

Z biegiem czasu chińska decyzja będzie postrzegana jako ważny krok w wieloletniej podróży kraju w kierunku bardziej wydajnego i elastycznego, zorientowanego na rynek systemu. W krótkiej perspektywie jednak, będzie ona wyzwaniem dla utrzymania globalnego wzrostu oraz doda niepewności na rynkach, które stracą jeden ze swoich fundamentów.