Ciężko wskazać jeden konkretny powód, dla którego akurat dane miejsca wskazywane są jako takie, które należy omijać szerokim łukiem. Odstraszać może zaniedbana zabudowa, zniszczone drogi, ogólny bałagan, ale przede wszystkim zasłyszane miejskie legendy, które wzbudzają ogólną niechęć. Pojawia się jednak pytanie: czy faktycznie miejsca, które od lat kojarzone są jako najniebezpieczniejsze są nimi w dalszym ciągu?

W ostatnich latach statystyki policyjne wyraźnie wskazują, że do największej ilości przestępstw dochodzi nie w owianych niegdyś czarną sławą dzielnicach, a w ścisłych centrach miast, miejscach atrakcyjnych turystycznie. W Krakowie do statystycznie najniebezpieczniejszych miejsc należą okolice Rynku Głównego oraz Kazimierz. Są to miejsca najczęściej odwiedzane przez turystów. Dodatkowo w tych okolicach znajduje się dużo nocnych klubów. W Warszawie najwięcej przestępstw notuje się w Śródmieściu i na Woli. Łódzkie Bałuty wciąż nie należą do bezpiecznych miejsc, ale i tak najgorzej jest przy ul. Piotrkowskiej, która uznawana jest za najpiękniejszą ulicę w Polsce.

>>> Czytaj też: Koniec dobrej passy deweloperów. Sprzedaż mieszkań będzie spadać

Jak reputacja dzielnicy wpływa na ceny mieszkań? Czy potencjalni przyszli mieszkańcy kierują się bardziej bezpieczeństwem czy elitarnością miejsca? Poniżej przestawiamy średnie ceny mieszkań i średnie stawki najmu w trzech wybranych miastach w dzielnicach uznawanych za niebezpieczne i tych faktycznie niebezpiecznych.

Reklama

Ceny mieszkań zarówno na sprzedaż, jaki i stawki czynszu w mieszkaniach na wynajem w dzielnicach z najwyższym poziomem przestępczości są jednymi z wyższych w mieście. Niepokojące statystyki policyjne przegrywają z doskonałą lokalizacją i historią miejsca. Stare Miasto w Krakowie, Śródmieście w Warszawie czy okolice ul. Piotrkowskiej w Łodzi są i będą uznawane jako miejsca prestiżowe oraz oazy kultury i miejskiego życia na wysokim poziomie. Niższe wskaźniki przestępczości nie odczarowały natomiast Nowej Huty, Pragi Północ, czy Bałut. Są to jedne z tańszych lokalizacji w swoich miastach i przez mieszkańców, a przede wszystkim turystów i przyjezdnych są kojarzone z bójkami, kradzieżami i rozbojami.

Warto się jednak zastanowić, czy należy całkowicie wierzyć policyjnym statystykom i miejskim legendom. We wszystkich wspomnianych miastach dzielnice z najwyższym wskaźnikiem przestępczości to dzielnice najczęściej odwiedzane przez turystów, którzy częściej zgłaszają ewentualne szkody na policję i są atrakcyjniejszym celem dla przestępców. Kupując, czy wynajmując mieszkanie nie należy się kierować ani legendami, ani policyjnymi raportami, ale własnym rozsądkiem. Jeśli podoba nam się jakieś miejsce, oczywiście warto sprawdzić czy jest ono bezpieczne, ale należy pamiętać, że nigdzie nie znajdziemy miejsca gwarantującego nam całkowite bezpieczeństwo.

>>> Czytaj też: Rynek kredytów hipotecznych pod lupą. Zobacz lipcowy raport