Valentina Romei na łamach bloga „Financial Times” przygląda się coraz wyższej pozycji Polski w międzynarodowych rankingach gospodarczych.
Nasz kraj jako jedyny w Unii Europejskiej nie doświadczył zmniejszenia się gospodarki w kryzysowym 2008 roku, zaś prognozy wzrostu PKB na drugi kwartał 2015 roku na poziomie 3,6 proc. sytuują nas na trzecim miejscu w Europie – zaraz za Czechami i Rumunią.
Jak stwierdza autorka wpisu, do silnego wzrostu gospodarczego nad Wisłą przyczyniło się wiele czynników, począwszy od reform strukturalnych, przez wysoką jakość siły roboczej i fundusze europejskie, aż po głęboką integrację z gospodarkami Unii Europejskiej, a w szczególności z Niemcami.
Strategiczne położenie w centrum Europy oraz obok największej gospodarki Starego Kontynentu, czyli Niemiec, sprawiło, że Polska – tak jak inne kraje regionu – zajęła ważne miejsce w łańcuchu produkcyjnym niemieckich firm, takich jak Volkswagen czy Bosh. W efekcie ponad jedna czwarta polskiego eksportu trafia do Niemiec.
Polska jest dziś trzecim największym eksporterem sprzętu AGD (po Chinach i Niemczech) na świecie oraz piątym największym eksporterem mebli.
Gospodarczy sukces i społeczna porażka?
Wszystko jednak ma swoją cenę. Valentina Romei zwraca uwagę na to, że polskie osiągnięcia gospodarcze były możliwe w dużej mierze dzięki „ekstremalnie dużemu udziałowi prekariuszy i elastycznych pracowników” w rynku pracy. Kraj zajmuje drugie miejsce (po Chile) w OECD pod względem udziału pracowników zatrudnionych na tzw. umowy śmieciowe.
Co więcej, realny koszt siły roboczej (real unit labour cost) jest w Polsce nie tylko niski (6 razy niższy niż w Niemczech), ale od 2008 roku stale spada.
Valentina Romei wskazuje także na fakt bardzo niskiej innowacyjności kraju. Polska ma jeden z najniższych wskaźników wydatków na badania i rozwój, a to w długiej perspektywie może zdecydować o sukcesie gospodarczym kraju.
>>> Czytaj też: Polska po 1989 r. doświadczyła katastrofy przemysłowej. Czy możemy jeszcze odbudować nasz potencjał?