O sprawie pisze na pierwszej stronie „Gazeta Wyborcza”.

Od początku roku węgierską granicę z Serbią przekroczyło 140 tys. imigrantów. Są to głównie uchodźcy z Syrii, Irakijczycy, Kosowianie i Albańczycy. Imigranci przekraczają tę granicę pomimo, że Węgrzy rozłożyli na niej drut kolczasty.

Za kilka dni Budapeszt zakończy budowę krytykowanego przez Francję i inne państwa Europy Zachodniej muru na swojej granicy z Serbią. Budapeszt będzie wsadzać za kratki za jego niszczenie. Od niedzieli wyrywkowe kontrole na drogach wprowadzili też Austriacy.

>>> Czytaj też: Węgry twardo wobec przyjmowania uchodźców. "Jako jedyni bronimy Europy"

Reklama

Może to powstrzymać falę migracji i sprawić, że zmieni ona swój bieg. Eksperci ostrzegają, że nowy szlak może wieść przez Chorwację lub przez Bułgarię, Rumunię, Ukrainę i Polskę.

- Zwiększenie liczby imigrantów na naszej wschodniej granicy jest bardzo prawdopodobne – ocenia dla gazety Patryk Kugiel z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

Co decyduje o wyborze danej trasy przez imigrantów? M.in. ukształtowanie terenu i gęstość zaludnienia. Wschodnia i południowo-wschodnia granica Polski jest pod tym względem dogodna dla przebiegu nowego szlaku przemytniczego.

Przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych uspokajają, że jak dotąd na naszej wschodniej i południowej granicy nic nie wskazuje na wzrost działań przemytników.

Wczoraj premier Ewa Kopacz zadeklarowała, że w związku ze zwiększeniem napływu uchodźców do Europy, Polska będzie musiała przedstawić nową liczbę imigrantów, których będziemy gotowi przyjąć.

>>> Polecamy: Niemcy do Polaków: Chcecie baz? Przyjmijcie imigrantów