Harris parafrazował tutaj Paula Masona, autora książki, którą recenzował. Niestety nawet nie stara się odpowiedzieć na to pytanie. Zamiast tego wskazuje, że do tego nie dojdzie, bo nie dopuści do tego kapitalizm, a na pewno bez solidnej porcji rewolucji.

Jednak moim zdaniem nawet z komputerami, komunizm nie zadziała, tak samo, jak działać nie będzie dziwaczny post-kapitalizm, który wygląda jak komunizm z dostępem do YouTube.

Z perspektywy czasu komunizm wydaje się bezdennie głupi, a przynajmniej wyjątkowo naiwny. Ludzie, którzy tworzyli ten system nie rozumieli ogromnych problemów z motywowaniem do pracy. Ayn Rand w świetny sposób przedstawiła ten problem w swojej powieści „Atlas Zbuntowany” –„ To ubóstwo, a nie praca, stała się wartością, przez co doszło do czegoś na kształt konkursu między sześcioma tysiącami żebraków, z których każdy wskazywał, że jest w większej potrzebie niż inni. Jak inaczej miałoby to wyglądać?”.

Zachęty do „pracy według możliwości, płacy według potrzeb” prowadzą do gwałtownego spadku produkcji, co oznacza, że nie będzie wystarczało towarów, by te potrzeby zaspokoić.

Reklama

Jak to powiedział mój znajomy, który uciekł z komunistycznej Polski, „oni udają, że nam płacą, my udajemy, że pracujemy”. To nie przypadek, że wszystkie państwa komunistyczne i socjalistyczne stały się w końcu autorytarne.

Jak ktoś, kto kiedykolwiek spotkał człowieka, nie zauważył, że tak się to wszystko skończy? Ogromne tomiszcza socjalistycznych mądrości były kompletnie niepraktyczne i naiwne. Ale idealiści nie byli całkowicie nieświadomi, że gdy zaniknie bodziec w postaci pieniędzy, nie będą musieli szukać nowych metod, by ludzie robili co do nich należy.

Motywacja pozapłacowa

Wiedzieli także, że pieniądze są tylko jednym z wielu bodźców motywujących ludzi do działania. Ludzie opiekują się dziećmi nie dlatego, że ktoś im za to płaci. Tak samo jak miliony amerykanów, którzy pojechali na II wojnę swiatową – przecież nie dla obłędnie wysokiego żołdu szeregowca. Większość ludzi, którzy pomagają bezdomnym nie myślą o tym w kategoriach „z pewnością mi się to jakoś opłaci”. Cała idea komunizmu zbudowana była na tych pozapłacowych motywacjach, które miały zastąpić ideę pieniądza. A wraz z eliminacją niepotrzebnej konkurencji i nadmiarowego popytu, efektywność będzie znacznie wyższa.

Mylili się. Konkurencja nie prowadzi do marnotrawstwa – ona czyni system prężnym. To nieporozumienie to kolejny aspekt znacznie większego problemu, który można nazwać socjalistycznym problemem z matematyką. O cenach myślimy głównie w odniesieniu do konsumentów, jednostek, co oznacza, że postrzegamy je jako główną barierę przed otrzymaniem tego, co chcemy. Ale gdy spojrzy się na problem w szerszej perspektywie, cena jest wyjątkowo sprawnym, a ptzy tym eleganckim sposobem sprawnej alokacji zasobów.

Świetnie wyjaśnił to Frederick Hayek w swoim eseju „Wykorzystanie wiedzy w społeczeństwie”. Załóżmy, że na rynku zaczyna brakować jakiegoś zasobu, dajmy na to cyny, być może z powodu katastrofy w kopalni lub nowego, wyjątkowo opłacalnego, zastosowania dla tego surowca, które wsysa cały dostępny zapas. Cena rośnie. Większość ludzi zupełnie nie ma pojęcia dlaczego, a nawet gdyby wiedzieli, i tak nie miałoby to znaczenia. Po prostu skorzystaliby z innego metalu lub wykorzystali ponownie stare zapasy, tym samym szukając sposobu dopasowania globalnego popytu do globalnej podaży. Głównie, dzięki konkurencji cenowej.

Można postrzegać ten problem trochę, jak rozproszoną sieć komputerową. Miliony jednostek wkładają odrobinę mocy obliczeniowej, by powiązać konsumpcję z produkcją. System wciąż rośnie i dziennie podejmowane są miliardy decyzji.

Komunizm starał się zastąpić to grupą gości siedzących w biurze, którzy od czasu do czasu rozmawiali z kilkoma innymi gośćmi siedzącymi w innym burze. To od samego początku nie miało prawa się udać. Oczywiście problem z zachętą do działania pozostawał, ale nawet, gdyby go rozwiązano, pozostawała kwestia matematyki. A im większą gospodarką starasz się zarządzać, tym więcej szkody uczynisz.

Matematyka socjalistyczna

Problem socjalistów z matematyków nie dotyczy w zasadzie problemu jak coś wyprodukować, ale raczej co produkować. Komputery tego nie rozwiążą, chyba, że dojdą do poziomu rozwoju inteligencji w którym ludzkość przejdzie do historii jako nieszczególnie interesujący etap w rozwoju inteligentnych istot.

Najbardziej interesującą informacją, jaką dostarcza system jest „jak bardzo chcę tego dobra, zakładając, że inni ludzie też je chcą”. Na to pytanie odpowiadają miliony ludzi w swoich decyzjach, czy chcą użyć mniej cyny, płacić więcej za cynę, czy sięgnąć po jakiś zamiennik. Komputery nie odpowiedzą na to pytanie.

Przy braku cen, komputer nie miałby nawet danych, by choćby próbować zgadnąć. Ankiety? W badaniach opinii publicznej celują politycy. Wracamy do problemu zachęty, gdy ludzie, którzy mają niewielki wybór, niewiele myślą nad swoimi odpowiedziami.

W wielu wypadkach ludzie chcą się pozbyć problemu cen tylko dlatego, że nie podoba im się sygnał, który cena wysyła – na przykład, że na najlepszą opiekę medyczną stać tylko najbogatszych, lub, że ich praca jest mało warta. Ludzie nie chcą takiej informacji.

Ale nawet, jeśli uznamy, że planiści wiedzą najlepiej, nadal trzeba będzie sobie radzić z oporem, na jaki natrafi ich plan. Tak jak krytycy komunizmu musieli pamiętać, że pieniądze nie są jedynym motywatorem dla ludzi, tak post-kapitaliści muszą pamiętać, że będą musieli dawać sobie radę z ludźmi – marudnymi i upartymi, jeśli plan nie zaspokaja ich potrzeb.

Bardzo możliwe, że będziemy świadkami czegoś na kształt gospodarki „post-niedoborowej” w takich dziedzinach jak muzyka czy pisanie, jako, że takie rzeczy ludzie przez tysiące lat robili za darmo. Ale gdy chodzi o mało przyjemną pracę, taką jak zabijanie zwierząt w rzeźniach, praca w kopalni czy czyszczenie podłóg, nawet najbardziej światłe społeczeństwo musi sobie odpowiedzieć, jak bardzo chce, by coś takiego było zrobione. I w dostarczaniu takiej informacji nic nie pobije cen.