Brak granic wewnętrznych i swobodny przepływ osób oraz towarów to jedno z najważniejszych osiągnięć Unii Europejskiej. Układ z Schengen ma jednak nie tylko wymiar symboliczny. Dzięki niemu znacząco spadły koszty prowadzenia biznesu w zjednoczonej Europie.

Zaledwie kilka miesięcy temu perspektywa powrotu stałych kontroli granicznych pomiędzy państwami Unii Europejskiej mogłaby się wydawać mrzonką. Kryzys imigracyjny sprawił jednak, że czasowo zostały one przywrócone już w kilku miejscach, m.in. na granicy niemiecko-austriackiej. Choć państwa należące do strefy Schengen mogą wprowadzać tymczasowe kontrole z ważnych powodów i w przeszłości korzystały już z tej możliwości, to tym razem sytuacja wydaje się być wyjątkowa. Jeśli Europie nie uda się wypracować długofalowego porozumienia w zakresie liczby przyjmowanych uchodźców, to los układu z Schengen stanie pod ogromnym znakiem zapytania.

Gdyby faktycznie doszło do przywrócenia kontroli granicznych w UE, to – pomijając fakt, że sama odbudowa koniecznej infrastruktury pociągnęłaby za sobą ogromne koszty – odbiłoby się to negatywnie na kondycji finansowej wielu branż, np. transportowej i logistycznej. Przewoźnicy byliby zmuszeni zapłacić kierowcom za dodatkowe godziny pracy, przy czym ten czas ciężko będzie oszacować z góry. Raz może to być godzina, raz pięć, a raz cały dzień – w zależności od kolejek. O skali problemu najlepiej świadczy fakt, że tylko w Polsce działa 27 tys. firm przewozowych obsługujących trasy zagraniczne, które zatrudniają 200 tys. kierowców. Niemożność dokładnego oszacowania terminów dostarczenia różnych komponentów pogorszyłaby wyniki finansowe wytwórców towarów pracujących w systemie dostaw na określony czas, takich jak np. producenci samochodów.

Ogromne straty zaobserwowalibyśmy również w skali mikro. W pierwszej kolejności odczułaby to tzw. mała turystyka i handel przygraniczny. Dziś mieszkańcy stref przygranicznych chętnie podróżują do państw ościennych – zarówno, by podziwiać tamtejsze zabytki, jak i robić zakupy w miejscowych sklepach. Konieczność stania w kolejkach na granicy sprawi, że większość osób zrezygnuje po prostu z takich wyjazdów.

Jak widać, koniec strefy Schengen odbiłby się negatywnie na gospodarce europejskiej, ale co istotniejsze mógłby mieć on znacznie dalej idące konsekwencje. Nie zapominajmy bowiem, że przed końcem 2017 r. w Wielkiej Brytanii odbędzie się referendum dotyczące dalszej obecności Zjednoczonego Królestwa w strukturach Unii Europejskiej. Upadek Schengen w połączeniu z brytyjskim „nie” byłby początkiem końca Wspólnoty Europejskiej.

Reklama

>>> Czytaj też: Czeska prasa: Grupa Wyszehradzka się rozpadła. Przez Polskę