Tym samym pozytywny trend z II kwartału, kiedy to nastąpił spadek w liczbie bankructw o 6 proc., jest kontynuowany. Eksperci zauważają jednak, że choć nastąpiła poprawa, to wynik ciągle jest prawie dwukrotnie gorszy niż w pierwszych trzech kwartałach przedkryzysowego 2008 r.

To przede wszystkim wina sektora produkcyjnego, w którym liczba bankrutów wzrosła o 7 proc. do 177.

– Branża metalowa zmaga się ze spadkami cen stali, którym nie jest w stanie zapobiec rosnący popyt m.in. z sektora budowlanego. Firmy mają problemy z pokryciem kosztów stałych i rentownością, co przyniosło 19-proc. skok w liczbie upadłości – wyjaśnia Marcin Siwa, dyrektor oceny ryzyka w Coface.

Jeszcze gorsza sytuacja panuje w sektorze produkcji wyrobów z gumy i tworzyw sztucznych (wzrost o 31 proc.) oraz odzieży i wyrobów tekstylnych (wzrost o 150 proc.). W przypadku tej ostatniej powodem jest nasilająca się konkurencja z Dalekiego Wschodu.

Reklama

Budownictwo i handel rosną

Powoli z kłopotów wychodzą natomiast budownictwo oraz handel. Obie branże odnotowały spadek w upadłościach, odpowiednio o 18 i 21 proc. W branży budowlanej to zasługa nowych inwestycji infrastrukturalnych, którym sprzyja nowe rozdanie funduszy unijnych oraz dobrej koniunktury w segmencie mieszkaniowym i komercyjnym.

– Zyskują na tym duże firmy, będące beneficjentami największych kontraktów. Małe i średnie przedsiębiorstwa nadal borykają się z problemami płynnościowymi. Dlatego budownictwo to branża, w której opóźnienia w płatnościach występują najczęściej – komentuje Marcin Siwa. Na korzyść handlu działa natomiast rosnąca sprzedaż detaliczna. W 2014 r., według GUS, zwiększyła się w cenach bieżących o 3,3 proc., do lipca tego roku o 0,6 proc.

– Firmy handlowe wciąż jednak zmagają się z deflacją oraz konkurencją. To utrudnia im zwiększanie sprzedaży oraz wywołuje presję na marże. Dlatego hurtownicy mają się gorzej niż sklepy – tłumaczy Marcin Siwa.

Według szacunków Coface na koniec roku liczba upadłości powinna być jednak niższa w sumie o 8 proc., a na koniec 2016 r. o 5 proc.

To efekt coraz lepszych perspektyw na rynku pracy, utrzymującego się wzrostu wynagrodzeń oraz spadku bezrobocia. Stopa rejestrowanego w Polsce bezrobocia spadła w sierpniu do blisko 10 proc. i jest to rezultat najlepszy od 7 lat.

– Przedsiębiorcy z miesiąca na miesiąc potrzebują więcej rąk do pracy. Jednym z największych wyzwań w najbliższym czasie będzie aktywizacja zawodowa osób trwale wykluczonych z rynku pracy – komentuje Bartosz Kaczmarczyk, prezes Grupy Kapitałowej Loyd.

Będzie lepiej w FMCG

Należy w związku z tym oczekiwać poprawy płynności w branżach bezpośrednio zależnych od popytu konsumenckiego. A także tych, które stawiają na eksport, bo ten cały czas zwiększa wartość – w I półroczu 2015 r. o 5,4 proc. do 80,02 mld euro.

– W ciągu czterech ostatnich lat zwiększaliśmy sprzedaż za granicą średnio o ponad 50 proc. rocznie. W tym roku eksport ma przynieść 15 proc. obrotu ze sprzedaży o wartości 540 mln zł. W ciągu trzech lat ma on odpowiadać w firmie za 30 proc. sprzedaży – potwierdza trend Wiesław Włodarski, właściciel FoodCare.

Jak podkreślają analitycy, eksporterzy korzystają na poprawiającej się sytuacji gospodarczej na naszym głównym kierunku eksportowym – w strefie euro.

– Prognozujemy, że wzrost gospodarczy Eurolandu sięgnie w tym roku 1,5 proc., a Niemiec 1,6 proc. – zauważa Grzegorz Sielewicz, główny ekonomista Coface w Polsce.
Z drugiej jednak strony sierpniowa susza może odbić się na wynikach wielu firm. Do tego dochodzi spowolnienie w Chinach.

– Ma to co prawda relatywnie nieduży wpływ na Polskę, ale już w większym stopniu na naszych partnerów handlowych, jak chociażby Niemcy, dla których Chiny są czwartym odbiorcą eksportu. Efekty tych powiązań mogą więc pośrednio dotknąć naszą gospodarkę – komentuje Grzegorz Sielewicz.