Chiny ciągle świętują, ale już jutro wrócą do gry. „Złoty tydzień”, czyli benefit z okazji powstania Chińskiej Republiki Ludowej, nieubłaganie zbliża się do końca. Pekin w czwartek przypomni o sobie, a to znaczy, że na rynkach zrobi się bardziej nerwowo. Środa to ostatni dzień względnego spokoju, kiedy Zachód mógł zająć się tylko sobą, czyli spekulacjami na temat polityki Fedu.

Rynki nabierają oddechu przed niespodziankami, jakie mogą ich czekać w drugiej połowie tygodnia. Wystarczyło kilka udanych sesji, usypiające komunikaty przedstawicieli Rezerwy Federalnej, by nawet słabe dane z Niemiec i kolejne fatalne informacje dla Volkswagena (sprzedaż samochodów koncernu wstrzymała Szwecja) nie zrobiły na inwestorach większego wrażenia. Zaskakujący spadek produkcji przemysłowej największej gospodarki Europy (wskaźnik został opublikowany dziś rano) nie spowodował większych ruchów na giełdach. Oczywiście, może mieć on wpływ na decyzje Europejskiego Banku Centralnego, ale to dopiero za jakiś czas.

Na rynki podziałała uspokajająco też decyzja Banku Japonii, a raczej brak jakiejkolwiek decyzji. Według nieoficjalnych informacji, BoJ miał zwiększyć dodruk jena, ale nic takiego się nie stało. Drugie posiedzenie banku odbędzie pod koniec października, i może wówczas coś się wydarzy. Bohaterem dnia był Samsung, który poinformował o zyskach, pierwszy raz od dwóch lat. To interesujący prognostyk dla branży na całym świecie. Ma on o tyle znaczenie, że jutro rozpoczyna się sezon publikacji wyników kwartalnych w USA, tradycyjnie inaugurowany przez koncern Alcoa.

Europa ciągle dyskutuje o imigrantach, ale nie podejmuje w tej sprawę żadnych decyzji. Temat będzie dziś omawiany w Strasburgu, podczas trzeciego dnia sesji Parlamentu Europejskiego. Swój pięć minut będzie miała Grecja, kiedy wieczorem parlament będzie głosował nad udzieleniem wotum zaufania dla gabinetu Aleksisa Ciprasa. Według raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego, kryzys w Grecji wcale się nie skończył.