„Chiny to tajemnicza mieszanka innych rynków wschodzących” – mówił w zeszłym roku Bill Gross. Sam premier Li Keqiang jeszcze przed objęciem tego stanowiska przyznał, że nie ufa oficjalnym danym statystycznym. W ocenie aktywności gospodarczej woli polegać na takich wskaźnikach, jak koniunktura w przewozach kolejowych czy zużycie energii elektrycznej.

Czy tym razem Chiny znów sztucznie napompują swój PKB? Może okazać się, że będzie zupełnie odwrotnie. „Wiem, że trwa nieustanna debata na temat tego, czy chińskie statystyki są prawdziwe. Czy tak naprawdę wzrost gospodarczy wynosi 7 proc. Jednak dane pokazują, że w rzeczywistości jest to co najmniej 7 proc.” – mówi Mark Mobius, jeden z najbardziej znanych inwestorów rynków wschodzących. „Uważamy, że duża część gospodarki nie jest w to wliczona, ponieważ Chiny są w trakcie transformacji z gospodarki przemysłowej na gospodarkę opartą na usługach” – uważa szef Franklin Templeton Investments.

>>> Czytaj też: Chiński smok musi się obudzić. Co dalej z gospodarką Państwa Środka?

Opinia Mobiusa pokrywa się z wnioskami analityków Rhodium Group, którzy dla Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych przygotowali raport na temat Chin. Jak wynika z ich 200-stronicowego opracowania, metodologia mierzenia chińskiego PKB jest w dużej mierze zgodna z międzynarodowymi praktykami, a zarzuty jakoby szacunki Państwa Środka były fałszowane, wprowadzają w błąd. Analitycy Rhodium Group przyznają jednak, że chińskie statystyki i ich transparentność „czasami są kształtowane przez interesy polityczne”.

Reklama

Główny wniosek z raportu jest jednak taki: chińska gospodarka jest większa niż sugerują to oficjalne dane. Wszystko ze względu na trudne do oszacowania wielkości sektora usługowego i rynku nieruchomości.

W przypadku międzynarodowych porównań rozmiar ma znaczenie. Większa gospodarka sprawia, że relacja chińskiego długu do PKB wydaje się nieco mniej przerażająca. Produkcja na jednego pracownika i produktywność pracy sprawia wrażenie wyższej. Energochłonność PKB także ulega poprawie. Wszystko to może oznaczać, że Chiny staną się największą gospodarką świata 2 lub 3 lata wcześniej niż się przewiduje – twierdzą ekonomiści z Rhodium Group.

>>> Czytaj też: Chiny zalewają świat olejem napędowym. Rynki paliw zaczynają tonąć

„Z bardziej zaawansowanej chińskiej gospodarki trudniej będzie jednak wycisnąć wyższy wzrost gospodarczy” – zauważają Daniel H. Rosen i Beibei Bao, autorzy raportu.

Ekonomiści spodziewają się, że w ostatnim kwartale tempo wzrostu PKB Chin zwolniło do 6,8 proc. w ujęciu rocznym. Jeśli prognozy będą zgadzać się z rządowymi statystykami, będzie to najsłabsze kwartalne tempo rozwoju gospodarki Państwa Środka od 2009 roku.

Nie zraża to jednak Marka Mobiusa. „Transformacja chińskiej gospodarki jest kontynuowana i zakończy się sukcesem” – twierdzi inwestor.