Presja na spadek cen ropy naftowej wyraźnie się więc utrzymuje. W poniedziałek czynnikiem, który jej dodatkowo sprzyjał, były relatywnie słabe dane dotyczące chińskiej gospodarki, w tym odczyt dynamiki PKB za III kwartał (poniżej 7 proc.). Chiny to jeden z największych konsumentów ropy naftowej na świecie, dlatego kondycja tamtejszej gospodarki ma istotny wpływ na ceny tego surowca.

Tymczasem wielu uczestników rynku "czarnego złota" to optymiści. Amerykańska Commodity Futures Trading Commission (CFTC) pokazała bowiem, że w tygodniu zakończonym 13 października liczba długich pozycji netto na rynku ropy naftowej była największa od czerwca.

Dodatkowym argumentem dla byków na rynku tego surowca były pojawiające się ostatnio prognozy spadku produkcji ropy naftowej w krajach nienależących do kartelu OPEC. Ma to dotyczyć przede wszystkim Stanów Zjednoczonych, gdzie tylko w ubiegłym tygodniu liczba funkcjonujących punktów wydobycia ropy naftowej spadła o 10 do poziomu 595 (według cotygodniowego raportu Baker Hughes).

W minionym tygodniu Sekretarz Generalny OPEC Abdullah al-Badri oraz minister ds. ropy naftowej Kuwejtu wyrazili opinię, że w przyszłym roku spodziewają się wzrostu popytu na ropę naftową przy spadku produkcji w krajach spoza OPEC, co pozwoli rynkowi tego surowca na odzyskanie równowagi.

Reklama

Nie zmienia to faktu, że na razie produkcja ropy naftowej przewyższa jej konsumpcję, a perspektywa zniesienia sankcji na Iran może ten bilans dodatkowo zaburzyć. Dlatego właśnie, pomimo optymistycznych wypowiedzi, ceny ropy naftowej mają niewielkie pole do wzrostów.

Paweł Grubiak - członek zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI

>>> Czytaj też: Miała być energetyczną potęgą, teraz grozi jej kryzys. Co dalej z gospodarką Kanady?