Elektrownię w Hinkley Point w hrabstwie Somerset zbuduje francuski koncern energetyczny EDF, ale Chiny pokryją ponad jedną trzecią kosztów. Ekspertów niepokoi, że chiński koncern państwowy uzyska tak wielki wpływ na brytyjski rynek energetyczny. Jak mówił BBC Paul Dorfman z Uniwersytetu Londyńskiego, ta transakcja ignoruje opinię MSZ i służb bezpieczeństwa, a na coś takiego nie pozwoliłyby ani Ameryka, ani żadne inne państwo w Europie. Były doradca premiera Camerona Steve Hilton ocenił to jeszcze ostrzej, określając Chiny jako jedno z nieodpowiedzialnych państw, równie groźne co Rosja, czy Iran.

Wątpliwości budzi wreszcie koszt przedsięwzięcia. Zagwarantowane dziś inwestorom ceny energii z Hinkley Point będą za 10 lat ponad dwukrotnie wyższe niż dziś. Rząd argumentuje jednak, że jest to cena bezpieczeństwa energetycznego, a nowa elektrownia zasili 6 milionów gospodarstw domowych i zapewni pracę 25 tysiącom Brytyjczyków.