Zbigniew Rosiński utknął w pracy, która ledwo pozwala mu opłacać comiesięczne rachunki. Jego krewni wyjechali za granicę, a on sam ma dość słuchania o polskim cudzie gospodarczym. Dlatego 33-latek liczy na zmiany w nadchodzących wyborach.

„Ciężko jest związać koniec z końcem, nie mówiąc już o oszczędzaniu” – mówi Rosiński, który jest pracownikiem biurowym. Codziennie dojeżdża do pracy w Warszawie z miejscowości oddalonej o 25 km od stolicy. „Moje życie nie uległo poprawie w czasie ostatniego rządu. Być może coś się zmieni po wyborach” – dodaje.

Polski wzrost gospodarczy i relatywnie niskie zadłużenie to coś, co może być obiektem zazdrości, szczególnie w strefie euro. Polska gospodarka urosła o 24 proc. w ciągu ostatnich 8 lat rządów Platformy Obywatelskiej. To dużo, jeśli porównamy te wynik ze średnią na poziomie 1 proc. dla Unii Europejskiej.

Oprócz wysokiego wzrostu gospodarczego Polska jest jednocześnie krajem powiększających się różnic rozwojowych pomiędzy poszczególnymi regionami, a polscy pracownicy są sceptyczni co do korzyści, jakie przyniosła im integracja europejska.

Reklama

„Platforma Obywatelska wpadła w samozachwyt, kompletnie tracąc kontakt z tym, co myślą zwykli ludzie” – komentuje Ewa Pietrzyk, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego. „Politycy PO nie zrozumieli, że wzrost PKB nie przekłada się szybko na poprawę jakości życia przeciętnego Polaka” – dodaje.

Obietnice wyborcze

Opozycyjne Prawo i Sprawiedliwość ma 17 pkt proc. przewagi nad PO, i choć prawdopodobnie wygra niedzielne wybory, to ugrupowaniu zabraknie odpowiedniej większości do samodzielnych rządów. PiS deklaruje, że zmieni sytuację w kraju i upomni się o Polaków, którzy są zarówno w kraju, jak i za granicą. Partia ta chce m.in. zwiększenia wydatków na cele socjalne, opodatkowania banków czy zwiększenia obecności NATO na swoim terytorium.

PiS w swojej kampanii wyborczej koncentrowało się skandalach związanych z obecnym rządem. Ugrupowanie twierdzi, że afera podsłuchowa ukazała oderwanie rządowych elit od problemów zwykłych Polaków.

Jeśli potwierdzą się przedwyborcze sondaże, to Polacy postąpią podobnie jak Kanadyjczycy, którzy odsunęli od władzy ugrupowanie sterujące ich krajem w czasach kryzysu finansowego. Perspektywa politycznej zmiany w Polsce pojawia się w trudnych czasach, gdy Unia Europejska jest podzielona bardziej niż kiedykolwiek od 2004 roku, czyli od czasu, gdy byłe państwa Bloku Wschodniego wstąpiły do Unii.

Batalia wokół greckiego kryzysu pokazała dogłębne podziały na Starym Kontynencie, biegnące wzdłuż osi Północ-Południe. Z kolei kryzys imigracyjny i kryzys związany z Rosją ujawnił wyraźniej niż kiedykolwiek wcześniej podziały na linii Wschód-Zachód.

Polska wieloznaczność

Nowe wybory sprawią, że Polska stanie się bardziej wieloznaczna i nieokreślona, szczególnie dla takich europejskich przywódców, jak niemiecka kanclerz Angela Merkel. Platforma Obywatelska była tradycyjnym sojusznikiem Berlina, a były polski premier i współtwórca PO został szefem Rady Europejskiej.

„Rząd PO stara się pozycjonować Polskę w europejskim głównym nurcie i nie chce, aby Warszawa była postrzegana jako kłopotliwa. W myśl zasady – bądź dobry dla dużych graczy, a dostaniesz to, czego chcesz” – komentuje Aleks Szczerbiak z University of Sussex.

PiS uważa, że taka postawa nie prowadzi daleko i pyta, do dobrego Polska dzięki temu uzyskała? Jakie są konkretne korzyści?” – dodaje Szczerbiak.

Bruksela z kolei uważa, że rząd Prawa i Sprawiedliwości będzie bardziej skłonny do współpracy niż może to wynikać z retoryki wyborczej.

W kwestiach gospodarczych, istnieje niewielka różnica pomiędzy polityką premier Ewy Kopacz a planami Prawa i Sprawiedliwości. Oba ugrupowania chcą podniesienia wynagrodzeń i większych ulg dla rodzin z dziećmi. Ponad 20 proc. Polaków zarabia bowiem mniej niż równowartość 720 dol. miesięcznie.

Beata Szydło, kandydatka PiS na premiera, jednym z głównych postulatów w kampanii wyborczej uczyniła obniżenie wieku emerytalnego dla kobiet i mężczyzn.

PiS tradycyjnie cieszyło się wyższym poparciem we wschodnich regionach kraju, które graniczą z Białorusią i Ukrainą oraz stanowią biedniejszą część Polski.

Polska gospodarka rozwiała się od 2007 roku w dużej mierze dzięki 67 mld dol. z Unii Europejskiej. Kryzys zadłużenia sprawił, że Polska, w przeciwieństwie do swoich sąsiadów – Słowacji i państw bałtyckich, postanowiła wstrzymać się z przyjęciem wspólnej waluty.

Bezrobocie spadło w tym roku do 10 proc. – najniższego poziomu od 2008 roku. Pomimo dobrych danych makro z badań Głównego Urzędu Statystycznego wynika jednak, że aż 2,3 mln Polaków jest gotowych wyjechać za granicę w poszukiwaniu lepszego życia.

>>> Czytaj też: Kulisy prywatyzacji Ciechu z Kulczykiem w tle. Ujawnione taśmy pogrążają PO