Francja jest w stanie wojny - mówi prezydent tego kraju, Francois Hollande. Wygłosił on przemówienie przed połączonymi izbami parlamentu w związku z piątkowymi zamachami w Paryżu.

Hollande zapewnił, że nie jest to wojna z jakąkolwiek cywilizacją, bo zamachowcy nie reprezentują żadnej z nich. Tym bardziej, że piątkowy zamach zaplanowano w Syrii, jego przygotowanie rozpoczęło się w Belgii, a przeprowadzony został we Francji. Hollande zapowiedział tworzenie wielkiej koalicji antyterrorystycznej. W najbliższych dniach ma o tym rozmawiać z przywódcami Stanów Zjednoczonych i Rosji. Niezależnie od tego, Francja i tak wzmocni ataki na cele dżihadystów w Syrii. Utworzy też kilka tysięcy nowych miejsc pracy w policji. Hollande zapewnił też, że do 2019 roku nie będzie żadnych zwolnień w armii.

Prezydent zapowiedział też zmiany w konstytucji i złożenie projektu wydłużającego funkcjonowanie stanu wyjątkowego do trzech miesięcy. Chce też, by Unia Europejska zgodziła się do końca roku w sprawie rejestru nazwisk pasażerów samolotów. Apeluje też o efektywną kontrolę zewnętrznych granic Unii. Inaczej grozi nam powrót do systemu przejść granicznych i dekonstrukcja Unii Europejskiej - powiedział.

Po zakończeniu przemówienia prezydenta Hollande'a francuscy deputowani odśpiewali hymn Francji - "Marsyliankę".

Reklama

W piątkowych atakach na kilka miejsc w Paryżu zginęło 129 osób. Państwo Islamskie twierdzi, że to ono jest sprawcą zamachów.

>>> Czytaj też: Nie spodziewamy się ataku. Właśnie dlatego Polska może być łatwym celem dla terrorystów