Ateny oznajmiły, że nawet po tym incydencie tureccy piloci nie przestali przekraczać greckiej granicy powietrznej. Do tego typu naruszeń dochodziło przeciętnie sześć razy w ciągu dnia w zeszłym roku, a w tym roku mówimy o czterech, pięciu razach dziennie. Dwukrotnie też tureckie samoloty przeleciały nad greckimi wyspami. Greccy dziennikarze potwierdzają też doniesienia prezydenta Rosji o handlu ropą, który odbywa się na granicy turecko-syryjskiej.

Redaktor naczelny gazety „Kathimerini” Aleksis Papachelas uważa, że błędny jest sposób, w jaki Europa podchodzi do Turcji. „Jest oczywiste, że istnieją związki między Turcją a ISIS, o tym wie i Zachód, i Europa, ale jest ona w panice i chce zatrzymać falę imigrantów” - twierdzi Aleksis Papachelas. Dodaje, że prezydent Erdogan łamie podstawowe prawa europejskie, chociażby aresztując dziennikarzy. Dlatego, zdaniem redaktora, ustalenia z Turcją nie wyjdą Europie na dobre. Greccy dziennikarze, którzy przebywali na granicy turecko-syryjskiej mówią, że odbywa się tam także przemyt broni i narkotyków.

>>> Czytaj też: Turcja zamknęła dla rosyjskich okrętów cieśniny Bosfor i Dardanele