Wielkopowierzchniowy problem z prawem - tak o planowanym przez PiS podatku od supermarketów pisze "Puls Biznesu". Dziennik zauważa jednak, że rząd jest gotowy do zmian w swoim projekcie.

Pierwotnie nowym podatkiem miały być objęte placówki o powierzchni ponad 250 metrów kwadratowych. Rząd spodziewa się około 3 miliardów złotych wpływów do budżetu z tytułu tej daniny. Dokładny projekt ma być znany w połowie grudnia.

Według analizy, przygotowywanej na zlecenie Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, pomysł nowego rządu może łamać Konstytucję. Autorzy ekspertyzy z firmy doradczej Crido Taxand uważają, że podatek uderzy w zasadę wolności przedsiębiorców, poprzez doprowadzenie do segmentacji rynku. Zwiększy się również biurokracja, powstaną nowe bariery w działalności gospodarczej - argumentują eksperci. Inną konstytucyjną zasadą, którą łamie pomysł PiS, jest według Crido Taxand zasada równości wobec prawa. Pomysł nowego rządu ma objąć jedynie handel detaliczny.

>>> Czytaj też: Deficyt zwiększy się o 3-4 mld zł. Będzie pilna nowelizacja budżetu

Eksperci twierdzą, ze inicjatywa PiS może również napotkać na opór Komisji Europejskiej. Bruksela może uznać, ze podatek od wielkich sklepów jest formą niedozwolonej pomocy publicznej.

Reklama

W obliczu licznych zarzutów, minister w KPRM i szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk deklaruje gotowość do dyskusji nad pomysłem. Członek rządu Beaty Szydło zaprasza na konsultacje, które mają się odbyć w przyszłym tygodniu. "Nie jesteśmy sztywno przywiązani do prezentowanego projektu i myślimy o wprowadzeniu zmian" - mówi Kowalczyk, dodając, że rozważane jest wprowadzenie progresywnej stawki podatkowej zamiast stałej na poziomie 2 proc. wartości obrotu.

Więcej w "Pulsie Biznesu"