Rosja zarzuca prezydentowi Turcji, że wraz z całą rodziną jest zamieszany w interesy naftowe z Państwem Islamskim.

MSZ w Moskwie twierdzi, że zna trzy drogi, którymi dżihadyści dostarczają ropę do Turcji. Zdjęcia satelitarne mają pokazywać, jak ciężarówki z surowcem przejeżdżają przez granicę syryjsko - turecką.

Według Kremla, rosyjskie naloty na Syrię pomogły zmniejszyć o połowę nielegalny obrót ropą.

Podobne zarzuty pod adresem Turcji formułuje też Grecja. Redaktor naczelny gazety „Kathimerini” Aleksis Papachelas uważa, że błędny jest sposób, w jaki Europa podchodzi do Turcji.

„Jest oczywiste, że istnieją związki między Turcją a ISIS, o tym wie i Zachód, i Europa, ale jest ona w panice i chce zatrzymać falę imigrantów” - twierdzi Aleksis Papachelas. Dodaje, że prezydent Erdogan łamie podstawowe prawa europejskie, chociażby aresztując dziennikarzy. Dlatego, zdaniem redaktora, ustalenia z Turcją nie wyjdą Europie na dobre. Greccy dziennikarze, którzy przebywali na granicy turecko-syryjskiej mówią, że odbywa się tam także przemyt broni i narkotyków. Czytaj więcej tutaj.

Reklama

>>> Polecamy: Wielki plan przesiedlenia uchodźców. Orban: Unia zawarła tajne porozumienie z Turcją