Reakcja na strzelaninę w San Bernardino pokazuje rosnący podział pomiędzy amerykańską lewicą i prawicą. Dotyczy to zarówno mediów jak polityków.

W środę dwoje napastników - kobieta i mężczyzna - otworzyło ogień do ludzi zgromadzonych na przyjęciu w stanowym ośrodku pomocy dla niepełnosprawnych. Zginęło 14 osób, a 21 zostało rannych. Wczoraj do zamachu przyznało się Państwo Islamskie, chociaż wcześniej FBI twierdziło, że strzelanina nie miała związku z islamistami.

Lewicowe media i prezydent Obama boją się określenia islamscy terroryści - mówił w wywiadzie dla prawicowej stacji telewizyjne FOX, były burmistrz Nowego Jorku Rudi Guliani. Sebastian Gorka specjalista od analizy organizacji terrorystycznych twierdzi, iż zamach w San Bernardino, to początek świętej wojny, którą islamscy terroryści przenieśli na teren USA.

Wszyscy republikańscy kandydaci ubiegający się o fotel prezydencki są przeciwni przyjmowaniu uchodźców z Syrii bowiem mogą być wśród nich terroryści. Demokraci zarówno prezydent Obama, jak i Hillary Clinton oraz lewicowe media stoją na stanowisku iż głównym zagrożeniem Ameryki nie jest terroryzm, ale łatwość dostępu do broni palnej. Według nich używanie określenia "islamscy terroryści", zdaniem wielu komentatorów CNN może doprowadzić do konfliktów z amerykańskimi muzułmanami.

>>> Czytaj też: Straszliwy akt terroru w USA. To największa tragedia od czasów ataku na WTC

Reklama