Cena za baryłkę ropy przebiła niedawno 35-dolarowe minimum. Wielu producentów surowca przygotowuje się już jednak na funkcjonowanie w warunkach dużo niższych wartości.

Mieszanka meksykańskiej ropy jest wyceniana na poniżej 28 dol., co oznacza 11-letnie minimum. Irak sprzedaje swój surowiec azjatyckim odbiorcom już za 25 dol. Natomiast niektórzy producenci w zachodniej Kanadzie handlują ropą już za mniej niż 22 dol. za baryłkę.

- Ponad jedna trzecia światowej produkcji jest nieopłacalna przy takim poziomie cen – mówi Ehsan Ul-Haq, starszy konsultant w KBC Advanced Technologies. – Kanadyjscy producenci ropy mogą mieć trudności z pokryciem własnych kosztów operacyjnych – dodaje.

Ceny ropy spadły do poziomów, które ostatnio były widziane podczas kryzysu finansowego z 2009 roku. Stawki ropy Brent oraz WTI oscylują wokół poziomu 30 dol. za baryłkę. Są one przykładem surowca charakteryzującego się lekkością oraz niską zawartością siarki. Te cechy sprawiają, że jest łatwiejszy w rafinowaniu, co wpływa na jego wyższą wycenę.

Jeszcze tańsza jest ropa cechująca się większą gęstością oraz zawartością siarki. Producenci handlujący tym rodzajem surowca mogą liczyć na otrzymanie za baryłkę ok. 20 dol.

Reklama

Bitum (ciężka, czarna, kleista substancja, która technicznie nie jest ropą) kosztuje zaledwie 13 dol. za baryłkę. Ceny tego surowca spadły od czerwca 2014 roku aż o 80 proc.

- W większości miejsc na świecie producenci nie otrzymują opłat za ropę Brent czy WTI. Sytuacja jest naprawdę dramatyczna, a wielu producentów nie może sobie pozwolić na to, by trwała ona dalej – mówi Torbjoern Kjus, norweski analityk DNB ASA.

Nawet ceny ropy produkowanej przez OPEC są handlowane poniżej dwóch najważniejszych benchmarków (WTI i crude).

- Wielu producentów będzie wolało sprzedawać duże ilości surowca po bieżących cenach, niż na poziomie, który może zmniejszać się w najbliższych tygodniach - twierdzi Abhishek Deshpande, analityk rynku ropy z londyńskiej firmy Natixis.

>>> Polecamy: Terapia szokowa w Rosji przyniosła rezultaty. Ekonomiści są zaskoczeni