Czyżewski informuje, że nadwyżka podaży ropy zostanie wchłonięta z końcem 2016 roku.

Wśród wskazywanych przez niego argumentów są efekty grudniowego posiedzenia OPEC, które wykazało, że w najbliższym czasie nie należy spodziewać się zmiany polityki kartelu, także z powodu konfliktu interesów krajów członkowskich.

"Niskie ceny ropy utrzymujące się przez dłuższy czas doprowadziły w końcu do ograniczenia przyrostu podaży ropy z krajów spoza OPEC w 2015 roku, a w 2016 roku oczekuje się nawet spadku wydobycia" - pisze ekonomista.

Jednocześnie niski poziom cen surowca przyczynił się do wzrostu popytu na ropę i paliwa o około 1,3-1,5 mln baryłek dziennie (wzrost prawie trzy razy szybszy niż w 2014 r.) i to pomimo spowalniającego efektu Chin.

Reklama

Czyżewski uważa, że w latach 2016-2020 popyt powinien rosnąć w podobnym tempie, około 1,3-1,5 mln baryłek dziennie.

Wśród czynników ryzyka dla takiego scenariusza ekonomista wymienia możliwość pojawienia się dodatkowej podaży w najbliższych dwóch latach.

Część obecnego przyrostu popytu stanowią budowane na bazie niskich cen surowca zapasy, szacowane obecnie na około 0,7 mln b/d, a do końca 2016 roku na 1 mln b/d.

Na rynek po zniesieniu sankcji wrócić może ropa z Iranu z większą podażą niż oczekiwano, a także inne kraje jak Libia.

Dodatkowo po uwolnieniu amerykańskiego eksportu tamtejsza produkcja może się szybko odbudować.

"Efektem materializacji tych czynników byłoby w mniejszym stopniu wydłużenie okresu błądzenia cen, a w większym spowolnienie tempa ich przyrostu. Nie zmienia to jednak oczekiwania, że na przełomie lat 2016/2017 nadwyżka podaży ropy zostanie wchłonięta, a potem zwiększenie podaży wymagać będzie wyższej ceny niż 52-53 USD za baryłkę ropy Brent w 2015 roku" - napisał w swoim blogu Czyżewski.

Jego zdaniem trudno jest przewidzieć, w jakim tempie będą wzrastać ceny ropy w kolejnych latach. Łatwiej jest określić poziom cen w długim horyzoncie.

"(...) jestem zdania, że w długiej perspektywie średnia roczna cena ropy będzie bliższa 100 dolarom za baryłkę niż 50 dolarom płaconym obecnie" - uważa Czyżewski.