Jednym z głównych postulatów brytyjskiego premiera Davida Camerona w czasie jego negocjacji z krajami Unii Europejskiej jest ograniczenie swobody przepływu osób na terenie Wspólnoty. Pomimo, że temat jest chętnie podchwytywany przez tabloidy, wiele wskazuje na to, że pokryzysowe ożywienie gospodarcze, z jakim mieliśmy do czynienia z Wielkiej Brytanii, to zasługa imigrantów ekonomicznych.

Wniosek taki płynie z najnowszego raportu Bloomberg Intelligence autorstwa dwójki ekonomistów Jamie Murray’a i Dana Jansona. Z ich analiz wynika, że ograniczenie napływu imigrantów do Wielkiej Brytanii mogłoby zmniejszyć potencjał wzrostu PKB tego kraju o 1 proc. do 2020 roku oraz jednocześnie mogłoby zwiększyć relację długu do PKB w ciągu najbliższych dekad.
Aby zrozumieć ten problem, należy uświadomić sobie wpływ większej imigracji na gospodarkę. W zdecydowanej większości imigranci przybywający na Wyspy są młodzi, mają przeciętnie wyższy poziom umiejętności i wykształcenia oraz stają się płatnikami netto do brytyjskiego budżetu. Odkąd kryzys finansowy obniżył produktywność, wzrost gospodarczy w Wielkiej Brytanii był możliwy dzięki większej liczbie przepracowanych godzin, a nie dzięki zwiększeniu ilości dóbr wytwarzanych przez jednego pracownika. Zatem do wzrostu gospodarczego przyczyniła się wyższa imigracja netto.

Murray i Hanson zauważają, że spośród 5 mln imigrantów, który przybyli do Wielkiej Brytanii w latach 1990-2014, jedna czwarta pochodziła z innych krajów Unii. Ale struktura imigracji zmienia się w czasie, stąd wzrost udziały przybyszów z Europy w ogólnej liczbie imigrantów, co z kolei przełożyło się na większe zainteresowanie tym problemem.

Konsekwencje ograniczenia imigracji

Reklama

Choć wiele się mówi o negatywnym wpływie imigrantów na lokalne wynagrodzenia, to w istocie nie ma wielu dowodów na to, że zależność ta jest prawdziwa na większą skalę. Z dostępnych badań wynika, że dzięki imigrantom nieznacznie wzrastają wynagrodzenia na poziomie wysoko wykwalifikowanych pracowników oraz nieznacznie spadają jeśli chodzi o pracowników słabo wykwalifikowanych. Na większą skalę jednak wpływ ten jest właściwie neutralny.

O wiele ważniejszą kwestią przy tej okazji jest wpływ imigracji na wzrost gospodarczy i finanse publiczne. Z szacunków brytyjskiego urzędu statystycznego wynika, że w ciągu obecnej kadencji parlamentu do Wielkiej Brytanii przybędzie ok. 2,3 mln osób. Jeśli napływ imigrantów na tym poziomie zostanie utrzymany, wówczas brytyjska gospodarka zwiększy się do 2020 rok o 2,2 proc. (względem wartości z końca 2015 roku). Za dużą część tego wzrostu będą odpowiadali imigranci.

Jeśli jednak Davidowi Cameronowi uda się ograniczyć imigrację netto, to wówczas ucierpi na tym stan brytyjskich finansów publicznych. Wówczas - po ograniczeniu napływu osób z innych krajów Unii - imigracja zmniejszyłaby się 120 tys. osób rocznie, a relacja długu do PKB byłaby o ok. 1 proc. wyższa do 2020 roku niż w scenariuszu bez zmniejszenia napływu imigrantów.

Gdyby scenariusz zmniejszonej imigracji przedłużyć do 2040 roku, wówczas relacja zadłużenia do PKB byłaby o 13 proc. wyższa niż w scenariuszu z wyższym poziomem imigracji. Sprawiłoby to, że każdy kolejny rząd miałby znacznie większy problem z poradzeniem sobie z wyższym zadłużeniem.

>>> Czytaj też: Tak będzie rósł polski dług publiczny. Tnąc OFE, rząd tylko kupował czas