Ministerstwo Finansów grozi wysokimi grzywnami dla waszych kierowców dokonujących przewozów osób bez licencji. Zatem jazda dla Was to duże ryzyko.

Żaden kierowca korzystający z aplikacji nie został takową obarczony. Zastrzeżenia Ministerstwa Finansów budzi nie kwestia licencji, a rozliczenia podatkowe. Powstanie rozwiązania jak Uber jest jedną z wielu nowości, które pojawiły się w obszarze funkcjonowania prawa transportowego w ciągu ostatnich 10 lat. Zgadzamy się z innymi przedstawicielami rynku, że konieczne jest stworzenie regulacji, które do tych zmian się odniosą. Chcemy, aby osoby świadczące usługi za pomocą naszej platformy, miały pełną jasność prawną, a konsumenci możliwość wyboru.

Czyli prawo musi się zmienić, bo wymyśliliście prostą aplikację, która godzi w skomplikowany i uregulowany segment przewoźników?

Absolutnie nie. Nie godzimy w rynek, ale w istotny sposób go zwiększamy, co pokazują nasze badania z krajów, gdzie działamy dłużej niż w Polsce. Obowiązujące prawo nie bierze pod uwagę obecności internetu, smartfonów czy usług geolokalizacji. Dlatego niektóre z istniejących restrykcji stanowią niepotrzebne i przestarzałe bariery dla rozwoju rynku.

Reklama

Na każdym rynku musicie zmagać się z protestami taksówkarzy. Zdążyliście już sobie wyrobić model rozwiązywania tego typu problemów?

Kiedy wchodzimy na jakikolwiek rynek, nasze badania pokazują, że biznes taksówkarzy nie jest naruszany. Uber nie zabiera pracy taksówkarzom, ale zwiększa popyt na usługi związane z przemieszczaniem się po miastach. Jest też wielu taksówkarzy, którzy są zainteresowani korzystaniem z naszej aplikacji. Konkurujemy co najwyżej ze sprzedawcami aut, które są drogie w utrzymaniu i problemowe w dużym mieście. W Polsce prawie połowa użytkowników aplikacji, nie ma własnego auta.

Chcielibyście ugadać się z taksówkarzami? To bardzo silna grupa nie tylko w Polsce. Mali przedsiębiorcy zawsze będą lepiej postrzegani niż gigant z USA.

Kierowcy korzystający z Ubera to też są mali przedsiębiorcy i są ich tysiące w pięciu polskich aglomeracjach, w których działamy.

Ale Uber nie jest małym przedsiębiorstwem.

My jesteśmy tylko platformą technologiczną. Każdy może do niej dołączyć. Na świecie tysiące taksówkarzy postanowiło współpracować z nami.

>>> Czytaj również: Uber pod ostrzałem krytyki

Czyli żadnych umów z taksówkarzami?

To nie kwestia umów. Ważniejsze są różne opcje i wybór dla konsumentów.

Dlaczego taksówkarzom opłacałoby się pracować z wami?

Na pewno mieliby dużą elastyczność i tym samym łatwość w zarabianiu pieniędzy. Wielu z nich musi pracować na zmiany. Uber pozwala im się zalogować kiedy chcą i korzystać z aplikacji jako pracy dodatkowej. Ponad 70 proc. naszych kierowców ma inne źródło dochodu. Nasza relacja z kierowcami jest prosta - zarabiamy tylko wtedy, gdy zapewniamy im przejazdy.

A myśleliście o wprowadzeniu napiwków, które użytkownicy mogą płacić kierowcom jak w amerykańskiej konkurencyjnej aplikacji Lyft?

Chcemy, żeby nasz cennik był jak najprostszy a cena nie zawierała dodatkowych opłat.

Było wiele kontrowersji związanych ze sprawdzaniem przez was historii i kwalifikacji kierowców. Czy na pewno możecie zapewnić poziom jakości usługi, w jaki celujecie?

Uber ma mechanizm sprawdzania każdego przejazdu. Jest on oceniany i monitorowany przez GPS. Od kierowców wymagamy prawa jazdy, minimalnego wieku (21 lat), pełnej dokumentacji samochodu, aktualnych przeglądów technicznych i ubezpieczenia. Kandydaci muszą dostarczyć zaświadczenie o niekaralności. Jesteśmy też jedyną firmą, która sprawdza historię wykroczeń drogowych. Każdy potencjalny partner przechodzi szkolenie z przedstawicielem firmy. Oceny użytkowników za przejazdy w Polsce są wysokie, głównie na poziomie 4.8/5. Jeśli ocena kierowcy spadnie poniżej 4.6, jest on wyłączany z systemu i może odbyć specjalne szkolenie z obsługi klienta. Gdy to nie przyniesie skutku, wyłączamy go z systemu na stałe.

Myśleliście o jakichś rozwiązaniach dla biznesu?

Na wielu rynkach funkcjonuje już usługa Uber for Business i jest przeznaczona dla użytkowników biznesowych. W tej chwili produkt ten nie jest przystosowany do polskich realiów biznesowych np. pod względem ważnej dla polskich firm możliwość płatności przelewem lub comiesięcznego rozliczenia. Pracujemy nad tym, żeby dopasować produkt do wymogów lokalnych i wtedy wprowadzimy go w Polsce.

Chwalicie Polskę mówiąc, że to stabilny rynek a niedawno mieliśmy największe od sześciu lat spadki na Giełdzie Papierów Wartościowych. Czy na pewno można oceniać go jako bezpieczny?

Każdy rynek sprawdzamy pod względem ekonomicznej i politycznej stabilności. Analizujemy też, czy w danym kraju możemy rozwijać nasz zespół i znaleźć utalentowaną kadrę. Zespół w Polsce jest jednym z największych w Europie. Właśnie zainwestowaliśmy w Polsce 38 milionów złotych aby stworzyć 140 miejsc pracy dla specjalistów. Pierwsze regionalne biuro o nazwie Center of Excellence powstanie w Krakowie do 2017 roku. To będzie nasze centrum innowacji do rozwoju nowych rozwiązań. Odnośnie do giełdy, to spadki się zdarzają. Mimo to inwestorzy oceniają wasz kraj jako bezpieczny dla dużych inwestycji. Po roku funkcjonowania w Polsce, mamy same dobre doświadczenia.

A ugadujecie się jakoś z samorządami lokalnymi?

W Polsce jesteśmy zapraszani do wyrażania opinii o zmianach w prawie transportowym. Przede wszystkim jednak stale informujemy jakie korzyści ma Uber dla konsumentów, dla partnerów ale i dla ekonomii. 80 proc. z każdego przejazdu zostaje w kieszeni kierowców, którzy wydają ją lokalnie. Pomagamy likwidować bezrobocie, generujemy dodatkowe zarobki i ułatwiamy życie konsumentom. Zmniejszamy też ruch drogowy w dużych miastach. Chętnie podzielimy się naszymi danymi z samorządami. Widzimy, że regulatorzy na całym świecie widzą te korzyści, ostatnio chociażby w Estonii, na Litwie, w Meksyku czy Indonezji. Ponad 30 stanów w USA przyjęło prawo pozwalające na współdzielenie przejazdów. Zatem jasne jest to, że zmiana się dokonuje i mamy ambicje, aby być jej częścią.