Wypowiedź czeczeńskiego przywódcy została skrytykowana przez publicystów zajmujących się wojskowością. W opinii ekspertów, jeśli rzeczywiście na Bliski Wschód wysłano żołnierzy, to złamano konstytucję, bowiem nie ma zgody parlamentu na prowadzenie operacji lądowej poza granicami Rosji.

Natomiast publiczne opowiadanie o wysyłaniu na front grup do zadań specjalnych naraża ich członków na niebezpieczeństwo. Tymczasem agencja Interfax, powołując się na anonimowego urzędnika z kręgów zbliżonych do władz Czeczenii, twierdzi, że Kadyrow nie miał na myśli regularnych oddziałów czeczeńskich sił specjalnych.

„Prezydentowi republiki chodziło o ochotnicze oddziały, które prowadzą rozpoznanie w rejonach kontrolowanych przez terrorystów” - tłumaczy informator rosyjskiej agencji. Dodaje, że w ochotniczych oddziałach są między innymi ci Czeczeni, którzy wyjechali na Bliski Wschód, aby odnaleźć i zlikwidować swoich krewnych, zamieszanych w terrorystyczną działalność bojówek Państwa Islamskiego.

Syria: opozycja żąda wstrzymania rosyjskich nalotów

Reklama

Przedstawiciele syryjskiej opozycji chcą wstrzymania rosyjskich nalotów. Według agencji Interfax, ma to być warunek rozpoczęcia rozmów z władzami w Damaszku.

Jeden z członków Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego, skupiającego ugrupowania opozycyjne, Monzer Makhous, powiedział agencji, że naloty komplikują sytuację. "Jeśli bombardowania będą kontynuowane, to trudno wyobrazić sobie, jak miałby być kontynuowany proces negocjacyjny" - powiedział Makhous.

Syryjskie rozmowy pokojowe zaczęły się kilkanaście dni temu w Genewie, ale nie przyniosły rezultatów. Negocjacje odłożono do końca lutego.

>>> Czytaj też: Państwo Islamskie tnie pensje swoich bojowników o połowę