Białoruskie media poinformowały, że pociągi zostaną wzięte w leasing. Kredytu w wysokości 19 milionów euro udzieli jeden z działających w Polsce banków. Z drugiej strony, gwarancję na realizację umowy daje największy białoruski państwowy bank "Biełaruśbank". Realizacja projektu ma zwiększyć jakość i bezpieczeństwo obsługi pasażerów na białoruskiej kolei.

W ubiegłym roku, polska firma PESA dostarczyła na Białoruś trzy pociągi. Zostały skierowane do obsługi trasy Mińsk - Wilno. Zakupione jednostki mogą zabierać 145 pasażerów na miejscach siedzących i jeździć z prędkością do 140 kilometrów na godzinę. Są przystosowane do jazdy po białoruskich torach nieco szerszych niż te w Polsce.

To dobra wiadomość dla polskiego producenta, szczególnie w kontekście niedawnej afery z szynobusami.

>>> Polecamy: Solaris dostarczy autobusy dla Izraela. Jest jednak jeden warunek

Reklama

Problemy Pesy

UTK rozważa wyłączenie około stu spalinowych pociągów pięciu typów w różnych regionach Polski. W grę wchodzi nawet ostrzeżenie przed tymi szynobusami przewoźników w całej UE

Wszystko zaczęło się 22 grudnia, kiedy spalinowy pociąg pasażerski (tzw. szynobus) produkcji Pesy, który należał do Przewozów Regionalnych, wypadł z torów na terenie województwa opolskiego. Doszło do pęknięcia tzw. ramy wózka, czyli podstawowego elementu podwozia. Okoliczności zdarzenia bada Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych.

Reakcją Przewozów Regionalnych było wycofanie jeszcze w grudniu z ruchu pięciu szynobusów. Dzisiaj wciąż znajdują się w fabryce w Bydgoszczy. – Na terenie ośmiu województw używamy 57 pojazdów, które są wyposażone w wózki tego samego typu, jaki uległ uszkodzeniu – przyznaje Joanna Bator, rzeczniczka Przewozów.

W obawie przed powtórką z Opolszczyzny Koleje Dolnośląskie w tym tygodniu wyłączyły z użytkowania dwa szynobusy, które też trafiły do zakładów Pesy.

UTK sprawdza, czy nieprawidłowości zagrażają bezpieczeństwu pasażerów. Jeśli tak, prawie sto składów Przewozów, Kolei Wielkopolskich, Kolei Dolnośląskich, Arrivy i SKM Trójmiasto trzeba będzie wycofać z tras – jednym podpisem.

– Toczą się postępowania dotyczące możliwości cofnięcia świadectw dopuszczenia dla pięciu typów pojazdów. Ale wciąż czekamy na informacje od producenta i ekspertyzę Instytutu – zastrzega Piotr Dziubak, rzecznik UTK.

Stawką jest paraliż w regionach, bo pojazdów nie będzie czym zastąpić.

Polski producent bierze pod uwagę scenariusz wymiany wózków we wszystkich pojazdach. To wymagałoby jednak wycofania z ruchu na wiele tygodni. Według Klinowskiego mogłoby to uruchomić serię pozwów odszkodowawczych od przewoźników albo żądania taboru zastępczego.

W sprawie szynobusów możliwe jest też wydanie tzw. alertu bezpieczeństwa w ramach systemu informacji bezpieczeństwa zarządzanego przez Europejską Agencję Kolejową (ERA). Pozornie to salomonowe rozwiązanie: Pesa monitoruje tabor, przewoźnicy mają nadal czym jeździć, a regulator unika zarzutów o bezczynność. Ale może podciąć eksportowe skrzydła Pesy, w sytuacji kiedy waży się los gigantycznego kontraktu dla DB, który może sięgnąć 1,2 mld euro.

>>> Czytaj też: Polskie lotniska świętują. Liczba pasażerów wzrośnie w 2016 roku o 10 proc.