Pieniądze z 500+ będzie można zainwestować w specjalnie przygotowane obligacje – planuje Ministerstwo Finansów. Resort wyszedł z założenia, że nie wszyscy beneficjenci programu od razu wydadzą te pieniądze. Chodzi zwłaszcza o lepiej zarabiające rodziny.

– Byłyby to obligacje o zapadalności 10 lub 15 lat, z preferencyjnymi warunkami dla tych, którzy kupowaliby je za środki otrzymane w ramach programu – mówi wiceminister Piotr Nowak.

Głównym celem resortu jest zachęcanie do długoterminowego oszczędzania. – Chcielibyśmy, by nowe obligacje stały się podstawą planów systematycznego oszczędzania, w których comiesięczny dodatek byłby inwestowany w te instrumenty z przeznaczeniem np. na edukację dzieci w przyszłości – mówi Nowak. Na razie nie wiadomo, jakie będą szczegóły oferty. Prawdopodobnie oprocentowanie obligacji będzie zmienne (uzależnione od inflacji lub stóp rynkowych) lub odsetki będą okresowo waloryzowane według określonego wskaźnika.

Nie wiadomo też, czy MF będzie gotowy z ofertą na 1 kwietnia, gdy ruszy program wypłaty dodatków. W dużej mierze zależy to od dystrybutora obligacji detalicznych, czyli PKO BP. – Trzeba przygotować systemy. Sprzedający obligacje bank PKO BP musi przecież móc zweryfikować, czy kupujący to rzeczywiście beneficjent programu. Trwają w tej sprawie rozmowy między PKO BP, resortami finansów i rodziny – mówi Piotr Nowak. Dziś najdłuższe detaliczne obligacje skarbowe to 10-letnie papiery emitowane przez MF z myślą o przyszłych emerytach. Ich oprocentowanie to inflacja plus 2,5 proc. w pierwszym roku i inflacja plus 1,5 proc. w kolejnych latach. Gdyby nowe obligacje były podobne (choć należy się spodziewać, że warunki będą korzystniejsze), na papierach kupionych za 500 zł po 10 latach można byłoby zarobić około 90 zł, nie uwzględniając inflacji.

>>> Czytaj też: Przed nami kryzys podobny do tego z 2008 roku? "Burza zbiera się od dawna"

Reklama