"Komisja zostanie poinformowana przez wiceprzewodniczącego Timmermansa o jego wizycie w Warszawie. Dojdzie do wymiany poglądów. Decyzje jutro nie zapadną" - powiedział we wtorek rzecznik KE Margaritis Schinas.

Ta zapowiedź oznacza, że w środę KE nie przystąpi do drugiego etapu prowadzonej wobec Polski procedury ochrony państwa prawa i nie przyjmie żadnej formalnej opinii na temat kryzysu wokół Trybunału Konstytucyjnego w Polsce.

Według źródeł w Brukseli Timmermans musi mieć czas na wyciągnięcie wniosków z wtorkowej wizyty w Warszawie i swoich pierwszych rozmów z przedstawicielami rządu oraz prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim.

Wiceszef KE oświadczył we wtorek, że jego pierwsza wizyta w Polsce była "zachęcająca" i za dwa tygodnie chciałby ponownie przyjechać i przeprowadzić kolejne rozmowy. Jednocześnie ocenił, że punktem wyjścia z kryzysu wokół TK powinno być publikowanie i stosowanie jego wyroków.

Reklama

To właśnie nieprzestrzeganie wiążących orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyboru jego sędziów było - jak wykaśniała KE - bezpośrednim powodem rozpoczęcia w styczniu br. procedury ochrony państwa prawa wobec Polski. Jej pierwszy etap polega na dialogu z polskimi władzami, który najpierw prowadzony był poprzez wymianę listów. Dopiero pod koniec marca poinformowano, że wiceszef KE przyjedzie do Warszawy 5 kwietnia.

Początkowo KE zapowiadała, że do dyskusji o Polsce wróci w połowie marca, po ogłoszeniu przez Komisję Wenecką Rady Europy jej opinii o zmianach w polskiej ustawie o TK. Następnie termin ten przesunięto na 6 kwietnia.

Spór o Trybunał Konstytucyjny w Polsce posłużył KE do przetestowania przyjętych w 2014 roku ram prawnych dotyczących ochrony państwa prawnego w UE. Mają one być narzędziem umożliwiającym odpowiednie reagowanie na szczeblu unijnym na systemowe zagrożenia dla państwa prawa i są uzupełnieniem art. 7 Traktatu o UE, który przewiduje sankcje dla kraju naruszającego wartości, na jakich opiera się UE.

Proces ten składa się z trzech etapów. Pierwszym jest ocena KE, podczas której gromadzone i oceniane są wszystkie informacje dotyczące ewentualnych zagrożeń. Kolejny etap to dialog z władzami państwa członkowskiego oraz przyjęcie opinii, która jest de facto ostrzeżeniem ze strony Brukseli. Jeśli dojdzie do przyjęcia formalnej opinii KE o sytuacji w Polsce, to rząd w Warszawie będzie mógł przedstawić swoje uwagi.

W kolejnym kroku, o ile sprawa nie zostanie załatwiona wcześniej, procedura przewiduje publikację przez KE "zalecenia w sprawie państwa prawnego". To wytyczne, by państwo członkowskie rozwiązało zidentyfikowane problemy w wyznaczonym terminie i poinformowało o tym Brukselę.

W trzecim etapie KE monitoruje działania podjęte w odpowiedzi na jej zalecenia. Jeśli uzna, że nie są one wystarczające, może skorzystać z mechanizmu przewidzianego w art. 7 Traktatu o UE, czyli zwrócić się do Rady o stwierdzenie poważnego ryzyka naruszenia wartości UE przez kraj unijny.

Z wnioskiem takim, poza Komisją Europejską, może też wystąpić niezależnie Parlament Europejski lub jedna trzecia państw członkowskich. Decyzję o tym, że ryzyko naruszenia wartości UE istnieje, podejmują państwa członkowskie większością czterech piątych po uzyskaniu uprzednio zgody Parlamentu Europejskiego. Wcześniej Rada wysłuchuje danego państwa członkowskiego; może też skierować do niego zalecenia, których przestrzeganie powinna obserwować.

Aby dany kraj mógł być objęty sankcjami, w tym zawieszeniem prawa do głosowania na forum UE, zielone światło musi dać jednomyślnie szczyt unijny, stwierdzając trwałe i poważne naruszenie zasad i wartości UE. (PAP)