"O emerytury chodzi w tym wszystkim jak najmniej. Jaka jest gwarancja, że to coś da, jeśli chodzi o emerytury" - pyta profesor. "W istocie chodzi chyba o to, by na rynek finansowy płynęły kolejne pieniądze, pieniądze publiczne. Bo mimo że te pieniądze będą wchodziły z wynagrodzeń pracowników, nie będzie znaczyło, że będą to pieniądze prywatne - po pierwsze, nie będzie można ich wypłacić wcześniej, tylko dopiero na emeryturze, po drugie, jeśli minie ten okres, kiedy można będzie wycofać się z tego systemu, udział stanie się przymusowy" - wskazuje.

Jej zdaniem jeśli coś jest przymusowe, staje się parapodatkiem. "W istocie jest to rozwiązanie publiczne. W efekcie kierowanie w ten sposób pieniędzy na rynek finansowy pewnie będzie sprzyjało bankom, towarzystwom ubezpieczeniowym" - podkreśla Oręziak.

"Ludzie nie garną się dobrowolnie do oszczędzania na emeryturę na rynku finansowym. Dochody naszego społeczeństwa są raczej niskie, więc nie ma tak za bardzo z czego odkładać na dziesiątki lat. Zniechęca ich też ryzyko" - zauważa.

"Z punktu widzenia milionów zaangażowanych w to osób trudno powiedzieć, czy to będzie korzystne. Po pierwsze rynek finansowy to miejsce o bardzo dużym ryzyku; to nie jest tak, że tam się tylko zarabia i że można mieć pewność czegokolwiek. Ostatnie kilkanaście miesięcy to są spadki na giełdzie. Ile czasu upłynie, zanim się te spadki odrobi? Trudno powiedzieć. Może nigdy. Spadków z 2007 roku jeszcze nie odrobiono" - dodaje profesor.

Reklama

Podkreśla, że emeryt powinien liczyć na to, co zapewni mu państwo w ramach państwowego systemu emerytalnego. "To jest dla ludzi najbardziej bezpieczne i to powinno być rozwijane, powinno się o to dbać" - zaznacza.

"Ta propozycja problemów z systemem emerytalnym nie rozwiązuje. Po prostu wprowadza więcej rynku do systemu emerytalnego, do systemu zabezpieczenia społecznego" - mówi. "To jest droga, którą szliśmy i którą idziemy od kilkunastu lat. Jak widzimy, nie prowadzi ona do czegoś pozytywnego" - ocenia.

Wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki przedstawił w poniedziałek na warszawskiej giełdzie m.in. szczegóły planu, dotyczącego OFE, o którym jako pierwszy wspominał podczas sobotniego kongresu PiS lider partii Jarosław Kaczyński. Morawiecki zaprezentował filary "Programu Budowy Kapitału", który ma być elementem jego "Planu Odpowiedzialnego Rozwoju".

Program ten zakłada m.in. przekazanie od 1 stycznia 2018 roku 75 proc. aktywów OFE (103 mld zł) na Indywidualne Konta Emerytalne wszystkich 16,5 mln uczestników OFE, czyli ok. 6,3 tys. zł na osobę, a także przekazanie pozostałych 25 proc. aktywów OFE do Funduszu Rezerwy Demograficznej. Jednocześnie doszłoby do przekształcenia OFE w "Fundusze Inwestycyjne Polskich Akcji", a Powszechne Towarzystwa Emerytalne byłyby przekształcone w Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI).

"Nie było i nie ma w planach nacjonalizacji otwartych funduszy emerytalnych, mamy jednak bardzo dobry plan w jaki sposób zbudować polski kapitał" - zapewniał Morawiecki. "Plan jest taki, że pieniądze z OFE chcemy przekazać Polakom" - wskazał.

Jak dodał Morawiecki, IKE zastąpiłyby zatem OFE i byłby to rodzaj "nowej umowy społecznej". Jednocześnie byłby obowiązek wykupu za co najmniej 75 proc. środków w IKE emerytury okresowej lub dożywotniej, z możliwością 25 proc. wypłaty jednorazowej. Chodziłoby o to, żeby pieniądze te nie zostały "przejedzone".

Z kolei pozostałe 25 proc. aktywów w OFE (35 mld zł), zakłada program, byłoby przekazane "w trybie ustawy" do Funduszu Rezerwy Demograficznej, "celem realnego wzmocnienia bufora finansowego systemu emerytalnego". Środkami tymi w ramach FRD mógłby zarządzać Polski Fundusz Rozwoju, a część z nich mogłaby też trafić na III filar emerytalny.

Inny z przedstawionych w poniedziałek przez Morawieckiego filarów Programu Budowy Kapitału to wprowadzenie powszechnego systemu dobrowolnych pracowniczych programów emerytalnych w sektorze przedsiębiorstw, czyli tzw. Pracowniczych Planów Kapitałowych. Zarządzaniem pracowniczymi programami kapitałowymi miałby zajmować się także Polski Fundusz Rozwoju. Natomiast mniejsze przedsiębiorstwa wybierałyby między PPK a tzw. Indywidualnym Planem Kapitałowym. Do programu automatycznie zapisywane byłyby osoby zatrudnione między 19 a 55 rokiem życia, choć z udziału w PPK można by zrezygnować.

Kolejnym filarem budowy kapitału ma być reforma trzeciego filaru programów emerytalnych, polegająca na uproszczeniu IKE i IKZE oraz budowie indywidualnych planów kapitałowych dla najmniejszych przedsiębiorstw (zatrudniających do 19 pracowników). Program dotyczyłby zatem ok. 2,2 mln pracowników, zatrudnianych przez mikroprzedsiębiorców i mógłby obowiązywać od 2019 roku. (PAP)