Przecież ci wszyscy politycy, którzy doprowadzili do wyjścia [Wielkiej Brytanii] z UE, już się wycofali, już umyli ręce, już nie chcą za to, co się stało, brać odpowiedzialności. U nas też to jest. PiS rozwali Polskę, a potem umyje ręce. A teraz te plotki, że niedługo zaczną się aresztowania przeciwników PiS pod byle pretekstem - mówi w wywiadzie Małgorzata Kidawa-Błońska z Platformy Obywatelskiej.

Rozmawiam z panią jakby w zastępstwie, bo od kilku miesięcy szukam przywódcy w Platformie.

Ale my nie mamy z tym problemu. Od przeszło pół roku PO ma szefa, który pracuje nad nowym otwarciem, musi brać na klatę rzeczy dobre i złe.

On posłuch musi mieć przede wszystkim, poważanie.

Przede wszystkim przywódca musi brać na siebie odpowiedzialność. W momencie, w którym teraz jesteśmy, to najtrudniejsze. Kiedy partia przegra wybory prezydenckie i parlamentarne, to poziom niezadowolenia w jej szeregach jest duży. Potrzebny jest czas. Mamy szefa partii i teraz musi on pracować na przywództwo, na bycie poważnym autorytetem. Proszę pamiętać, że o Donaldzie Tusku mówiono kiedyś, że nie nadaje się na lidera, bo gra w piłkę, bo jest zbyt młody, mało poważny, bo jest taki, siaki. A on, na przekór tym pochopnym opiniom, potrafił wypracować silne przywództwo.

Reklama

Grzegorz Schetyna się nadaje?

Ma potencjał.

Potencjał to słowo wytrych w Platformie.

Grzegorz działa dopiero pół roku. Dostał wszystkie narzędzia, możliwości i teraz musi się wykazać. W PO jest wiele osób, które taki potencjał mają i wykorzystują go w pracy parlamentarnej i samorządowej.

A pani?

Mam potencjał, żeby być jeszcze lepszym politykiem.

A żeby być liderem, wodzem?

Mnie wodzostwo nie interesuje.

Podczas wizyty papieża Franciszka to pani była najczęściej pokazywanym w telewizjach politykiem opozycyjnym.

Nie było to trudne, ponieważ na uroczystości powitalne na Wawelu zaproszono niewielu opozycyjnych polityków. Reprezentowałam tam Prezydium Sejmu, a Bogdan Borusewicz reprezentował Senat. W Oświęcimiu i Częstochowie było już inaczej. W uroczystościach uczestniczyło więcej kolegów. Była Dorota Niedziela, Grzegorz Schetyna i Sławek Neumann. Zapewniam panią jednak, że przywództwa nie buduje się, zasiadając w pierwszym rzędzie. Tak można jedynie wzbudzić sympatię widzów. Mnie interesuje zespół, z którym będę mogła pracować. Chcę wsłuchiwać się w głos innych, a nie narzucać ludziom, co mają robić. Za pracę w pojedynkę dziękuję bardzo.

Tak działał Tusk.

Z tym się nie zgodzę. On słuchał, rozmawiał, zdobywał wiedzę z każdej strony i dopiero po analizie podejmował decyzje. Zawsze uważałam - i wciąż tak myślę - że polityka to współpraca i zespół, a nie samotność.

Platforma to nie zespół, tylko zwalczające się obozy.

Trudno, aby w tak dużej partii nie pojawiały się spory. Przecież nawet w kochającej się rodzinie wybuchają kłótnie. PO to żywy twór, toczą się dyskusje, są też konflikty, nie wszyscy się zgadzają ze wszystkimi, ale działamy wspólnie. Nie można niczego nikomu narzucać, bo w PO są ludzie wolni.

>>> CAŁY WYWIAD Z WEEKENDOWYM WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ