Odsunięcie od władzy szefa prezydenckiej administracji Siergieja Iwanowa przez prezydenta Władimira Putina to upadek jednego z najpotężniejszych ludzi w Rosji. Zdaniem ekspertów Putin konsoliduje władzę przed wyborami i odsuwa ludzi zbyt wpływowych.

Iwanow był przez wiele lat jednym z najbliższych współpracowników Putina; poznali się w latach 70., pracując w KGB. Gdy ten ostatni został w 1998 szefem następczyni KGB, Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), mianował swym następcą właśnie Iwanowa. Według "Economist" były już szef administracji Kremla należał to tego bardzo ścisłego grona współpracowników Kremla, z którymi konsultował się Putin w sprawie aneksji Krymu.

"To upadek najpotężniejszego człowieka w Rosji" - pisze amerykański ośrodek Stratfor, który tłumaczy odsunięcie go od władzy tym, że "Putin prawdopodobnie postrzegał go jako zagrożenie".

Wewnątrz FSB rysują się podziały i pewna frakcja zaczyna wymykać się spod kontroli Putina, a frakcję tę kontrolują - jak pisze Stratfor - właśnie Siergiej Iwanow, szef Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołaj Patruszew i Igor Sieczyn, szef naftowego giganta Rosnieft.

Zdaniem Stratforu Putina niepokoi to, że "lojalność wszechmocnego FSB staje się coraz mniej pewna"; prezydent wręcz obawia się puczu, czego wyrazem jest utworzenie prezydenckiej Gwardii Narodowej (Rosgwardii).

Reklama

Właśnie takie obawy Putina są powodem, dla którego pozbył się nie tylko Iwanowa, ale też wpływowego prezesa Rosyjskich Kolei Żelaznych Władimira Jakunina i wymienił władze regionalne, zastępując je lojalistami wywodzącymi się z FSB. Media zwracają też uwagę, że na wiele ważnych stanowisk prezydent mianował ostatnio swych byłych ochroniarzy.

"Ta decyzja (o odwołaniu Iwanowa) jest kolejnym sygnałem, że Putin odsuwa na margines najpotężniejszych ludzi w Rosji, starając się uchronić od zagrożenia, jakie oni stanowią" - konkluduje Stratfor.

"Niektórzy eksperci uznają to za przygotowania do utworzenia nowego szyku bojowego przed wyborami prezydenckimi w 2018 roku" - pisze AFP. Inni sądzą, że Putin przegrupowuje swe siły, mając na względzie wrześniowe wybory parlamentarne. Tak czy inaczej, jest to jak dotąd "najbardziej dramatyczny symptom rosnącego napięcia na Kremlu" - ocenia "Economist".

>>> Czytaj też: "FT": Wojskowy teatrzyk Putina. Ukraina i Rosja stoją na progu otwartej wojny

Bloomberg przytacza opinię dyrektora moskiewskiego Centrum Technologii Politycznych Igora Bunina, który w decyzji prezydenta dopatruje się innych przesłanek. "Putin to car, który potrzebuje młodszego zespołu, oddanego mu na sto procent i który nigdy nie miał w życiu innego autorytetu niż on sam".

"Iwanow zna nie tylko Putina, ale znał też Leonida Breżniewa i jest człowiekiem o szerokich horyzontach. A to było dla Putina źródłem dyskomfortu" - dodaje Bunin.

Analityk banku Nomura, Timothy Ash, uważa, że Putina niepokoiło poparcie, jakim cieszy się Iwanow, a "Economist" przypomina, że w pierwszych latach ich wspólnej pracy dla KGB to Iwanow uchodził za zdolniejszego i lepiej rokującego niż Putin; "pracował też w bardziej prestiżowym, elitarnym Pierwszym Zarządzie Głównym KGB zajmującym się wywiadem".

Co więcej, Iwanow w pewnych okresach nie krył swych ambicji prezydenckich i liczył na to, że gdy w 2008 roku Putin musiał po dwóch kadencjach zamienić fotel prezydenta na funkcję premiera, to on zostanie prezydentem. Powszechnie też uważano, że był najbardziej prawdopodobnym kandydatem - przypomina Stratfor.

Tymczasem Putin wyznaczył na swego następcę bardziej liberalnego Dmitrija Miedwiediewa. "Pojawiły się jednak spekulacje, że prawdziwą motywacją Putina było niedopuszczenie do sytuacji, w której Iwanow stałby się na tyle potężny, by zagrozić jego władzy" - przypomina amerykański ośrodek.

Jak pisze "Economist", "jastrzębie poglądy" Iwanowa zyskiwały coraz większy poklask, gdy nastał konflikt na Ukrainie i związana z nim konfrontacja z Zachodem. To on lobbował też za zaangażowaniem się Moskwy w wojnę w Syrii.

Iwanow kierował personelem Kremla od grudnia 2011 roku. Wcześniej był sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji, ministrem obrony i pierwszym wicepremierem. Wręczając mu w piątek dymisję, Putin mianował go swoim specjalnym przedstawicielem do spraw ochrony środowiska i transportu.

>>> Czytaj też: Reżim Putina wszedł w nową fazę. Rosyjski prezydent atakuje już nawet swoich przyjaciół