Podczas warszawskiego forum doszło do spotkania przedstawicieli dużych firm tureckich i polskich.

Na konferencji prasowej minister podkreślił, że tureckie firmy, szczególnie w sektorze budowlanym, osiągają bardzo duże sukcesy; po firmach chińskich zajmują obecnie drugą pozycję na świecie. "Dlatego wierzę, że w sektorze budowlanym są największe możliwości do rozwoju. Obecnie w Polsce łączna wartość projektów zarządzanych przez tureckie firmy przekracza 1,6 mld dolarów." - wskazał, wyrażając nadzieję, że wartości te się zwiększą .

Wcześniej turecki minister spotkał się z wicepremierem i ministrem nauki Jarosławem Gowinem i przekazał mu informacje na temat nieudanej próby zamachu stanu w Turcji z 15 lipca. Rozmawiali również na temat zacieśnienia współpracy gospodarczej między Polską i Turcją, "krajami - jak to określił - o dużym potencjale".

"W sumie wymiana gospodarcza między Polską a Turcją wynosi obecnie 6 mld dolarów. Jednak, jeżeli weźmiemy potencjał, jaki te oba kraje sobą reprezentują, to widzimy, że ta wartość jest jeszcze niska i jest jeszcze wiele możliwości" - dodał turecki minister.

Reklama

Elvan zwrócił uwagę, że "Turcja jest jednym z najbardziej rozwijających się krajów na świecie"; jest obecnie siedemnastą gospodarką świata. "Od 6,5 roku wzrost gospodarczy jest duży - średni wzrost PKB w tym okresie wynosi 5,3 proc., przy czym w tym roku ma wynieść ok. 4 proc." - wyliczał.

Turecki minister poinformował, że w ostatnich miesiącach władze jego kraju dokonały "wielu zmian mających na celu ułatwienie inwestycji w Turcji". "Teraz wprowadzamy nowy system akceptacji tych zmian; będzie to system bardzo elastyczny, oparty na projektach" - mówił. I podsumował, że nawet po próbie zamachu stanu Turcja wciąż pozostaje krajem atrakcyjnym dla inwestycji.

Według danych MSZ w 2015 r. obroty handlowe Turcji i Polski wyniosły ponad 5,9 mld USD. Bilans handlowy był korzystny dla Polski i wyniósł 227 mln USD. Eksport z Polski do Turcji wyniósł 3,1 mld USD, a import z Turcji 2,8 mld USD.

Na pytanie PAP o to, na jakim etapie jest rosyjsko-turecki projekt Turecki Potok (Turk Stream), czy została powołana już grupa robocza przy ministerstwach energetyki Rosji i Turcji oraz ile będzie nitek tego gazociągu, minister Elvan przyznał ogólnie, że Ankara "chce ten projekt sfinalizować i współpracuje w tym celu z Rosją".

"Jak państwo dobrze wiedzą mieliśmy kryzys w stosunkach turecko-rosyjskich w związku ze strąceniem rosyjskiego bombowca (nad granicą turecko-syryjską). Jednak dzięki spotkaniu prezydenta (Turcji Recepa Tayyipa) Erdogana z prezydentem (Rosji Władimirem) Putinem relacje te zostały unormowane. W wyniku tych rozmów otworzyliśmy nowy rozdział w stosunkach rosyjsko-tureckich, które na pewno odbiją się echem na wzajemnych relacjach gospodarczych, szczególnie w sektorze turystycznym i w rolnictwie" - mówił turecki minister rozwoju.

Jednocześnie mocno podkreślił, że "Turcja jest częścią Europy". "Wspólnie z Polską jesteśmy członkami NATO, sprzymierzeńcami. I zarówno aspiracje Turcji do członkostwa w UE, jak i mocna współpraca w ramach NATO, to jest ten kierunek, który wybraliśmy i którym będziemy kroczyli" - wskazał minister. Podziękował Warszawie za wsparcie w procesie integracji Turcji z UE.

"Jeżeli chodzi o liczbę nitek Turk Stream, to jest to zbyt techniczne pytanie, więc na tym etapie projektu nie mogę na nie odpowiedzieć. Na pewno ten projekt zostanie zrealizowany" - zapewnił. Dopytywany o prace grupy roboczej odparł: "Obecnie ministerstwa energetyki Turcji i Rosji pozostają cały czas we wzajemnych kontaktach, ale ponieważ nie jest to moja działka nie będę w stanie na to dokładnie odpowiedzieć".

Projekt Turecki Potok został ogłoszony pod koniec 2014 roku, kiedy Moskwa zrezygnowała z budowy gazociągu South Stream po sprzeciwie Komisji Europejskiej. Do rozmów na ten temat strony powróciły po roku. Choć nie wiadomo, jaki kształt miałby przyjąć projekt gazowego połączenia, eksperci nie mają wątpliwości - Rosja będzie o nie zabiegać, bo wraz z forsowanym przez nią projektem Nord Stream 2 po dnie Bałtyku, pozwoli to jej wzmocnić pozycję na rynku europejskim. Osłabi to także pozycję Ukrainy jako kraju tranzytowego. (PAP)