Analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko wskazał, że w trakcie piątkowej sesji widoczna była presja podażowa na złotym, który czasami tracił 0,4-0,6 proc.

"Złoty wpisał się dziś w trend na większości rynków bazowych, gdzie obserwowaliśmy kontynuację podwyższonego poziomu awersji do ryzyka. Jest to wynikiem ostatnich sondaży wskazujących, iż końcówka kampanii prezydenckiej w USA przyniesie jeszcze emocje" - zauważył Ryczko.

Jego zdaniem wydarzeniem piątkowej sesji była publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy. "Teoretycznie NFP wypadły gorzej od prognoz, jednak w dalszym ciągu wskazanie było zbliżone do konsensusu i nie zmienia perspektyw co do grudniowej podwyżki stóp przez FED" - dodał.

Analityk z DM mBanku Rafał Sadoch zwrócił natomiast uwagę, że o ile wzrost ryzyka politycznego w USA nie przełożył się w mijającym tygodniu na złotego, to rozstrzygnięcie przyszłotygodniowych wyborów w Stanach Zjednoczonych nie przejdzie już bez echa na waluty z rynków wschodzących, w tym na złotego.

Reklama

"Rynek w dalszym ciągu wydaje się wierzyć w wygraną Hillary Clinton, niemniej jednak szanse na zwycięstwo Donalda Trumpa są duże, co sprawia, że bez względu na wyniki wyborów, noc z wtorku na środę upłynie pod znakiem dużej zmienności, wobec której złoty nie pozostanie zapewne obojętny" - uważa Sadoch.

Jego zdaniem wygrana kandydata republikanów będzie czynnikiem oddziałującym w kierunku wzrostu pary EUR/PLN w kierunku 4.40. Jeśli natomiast prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Hillary Clinton, wówczas kurs powinien pozostać w pobliżu 4.30. (PAP)