Mieszkanie, budowa domu, nowy samochód, telewizor, inwestycja w rozwój własnej działalności gospodarczej - oto zakupy i przedsięwzięcia, które często realizujemy na kredyt. Z danych Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że co trzeci dorosły Polak spłaca dziś raty kredytu, a ponad połowa spośród zadłużonych ma na głowie więcej niż jeden kredyt. Czy powinniśmy bać się życia z długami?

Kredyty stały się codziennością Polaków. Niemal każdy z nas miał, ma, bądź zaciągnie kredyt. Banki i instytucje finansowe kuszą reklamami minimalnych rat z preferencjami dla każdego. Nawet rząd i samorządy w znacznej mierze finansują wydatki z pożyczonych pieniędzy.

Dzieje się tak, ponieważ nie za wszystko, co chcemy i aktualnie potrzebujemy, jesteśmy w stanie zapłacić natychmiast i w całości. Oczywista zaleta rozkładania całościowych kwot wydatków na drobniejsze raty polega na tym, że marzenia o budowie domu, zakupie nowego samochodu czy rozkręceniu biznesowego przedsięwzięcia stają się osiągalne.

Raty zostają z pożyczającym na długo

Problem tworzy się wtedy, gdy bierzemy na siebie większe zadłużenia, generujące wyższe raty, których nie jesteśmy w stanie regularnie spłacać. Taka sytuacja może wynikać np. z natłoku nieprzewidzianych, pilnych wydatków, utraty poborów, bądź po prostu braku chłodnej kalkulacji.

Reklama

Zanim podejmiemy decyzję o pożyczeniu pieniędzy, powinniśmy uwzględnić oczywistą rzecz, że pożyczki bierze się szybko, ale spłaca długo i powoli. Trzeba też zdawać sobie sprawę, kiedy zaciąganie kredytu jest dla nas korzystne, a kiedy nie. Dokonując zakupu np. telewizora na tzw. chwilówkę, nie zwiększamy naszego majątku, bo wartość nowego zakupu szybko spada. Tymczasem raty spłacamy długo. Dla kontrastu - jeżeli kredytujemy np. sprzętu do naszej firmy czy inwestycję w edukację (np. studia), to zdecydowanie zwiększamy szanse na pozytywny wpływ zapożyczenia się na nasz majątek w przyszłości. Zadłużanie się zyskuje wtedy większy sens.

Oczywiście, nie każdy kredyt na spełnienie konsumpcyjnej zachcianki prowadzi do pułapki błędnego koła kredytowego. Wystarczy pamiętać, by tego typu zakupy nie stanowiły większości naszych zobowiązań, a spłata rat nie obniżyła nam i naszym bliskim poziomu życia.

>>> Czytaj też: Kredyty podrasowane. Kto jest bardziej winien: nieuczciwi pracownicy czy system?

Nie każda kredytowana inwestycja się zwróci

Nie inaczej sytuacja wygląda w przypadku firmy. Dług zaciągany po to, by otworzyć drogę do przedsięwzięć, które w innym wypadku byłyby niedostępne, może pozytywnie oddziaływać na rozwój przedsiębiorstwa i zwrócić się po wejściu na nowe rynki i zdobyciu nowych odbiorców. Nie zmienia to jednak faktu, że dług może również negatywnie wpływać na firmę. Poza oczywistymi problemami z płynnością finansową w przypadku zbyt dużego zadłużenia, wykorzystywanie pożyczonych środków na zakupy niekoniecznie niezbędne firmie w danej sytuacji (np. luksusowych samochodów), może przyczyniać się do spadku jej wartości. Inny przykład: finansowanie długiem nierentownych przedsięwzięć nie tylko zwiększa przyszłe zobowiązania kredytowe, ale także może wpływać na obniżenie wartości firmy.

O zadłużeniu państw słyszymy najczęściej w negatywnym kontekście. Budowa nowej i drogiej siedziby instytucji państwowej z wykorzystaniem długu może stanowić przykład nie do końca właściwej inwestycji, jeżeli rzeczywiście nie jest ona absolutnie niezbędna. Z kolei użycie długu do inwestycji w kapitał ludzki - np. poprawę jakości edukacji czy tworzenie miejsc pracy - może pozytywnie wpływać na rentowność tej formy inwestycji, co również przekłada się pozytywnie na PKB kraju.

Kredyty w walutach

Istotnym elementem w podejmowaniu decyzji o wzięciu kredytu jest waluta, w jakiej chcemy go zaciągnąć. W większości przypadków najbezpieczniej jest posiadać kredyt w walucie korespondującej z naszym głównym źródłem dochodu. Eliminujemy tym samym ryzyko walutowe, które wiąże się z globalnymi zmianami kursów wymiany. Rynek walutowy charakteryzuje się tym, że poddaje się relatywnie sporym wahaniom, a wpływ na niego ma wiele czynników, których wagę nie końca możemy przewidzieć z wyprzedzeniem. Przykładów daleko nie trzeba szukać: wystarczy wspomnieć jak wygląda sytuacja osób, które zdecydowały się na kredyty hipoteczne denominowane we frankach szwajcarskich.
Choć kredyty w walutach obcych czasami mogą wydawać się kuszące, są jednak produktem obciążonym większym ryzykiem. Warto pamiętać, że w prognozach kursów regularnie mylą się nawet najbardziej renomowane instytucje finansowe. Bezpieczniej jest więc założyć, że nie będziemy w tym lepsi.

Konsumpcja to z definicji spadek wartości

Przykłady zaciągającego kredyty przedsiębiorstwa czy państwa, pokazują, że - bez względu na podmiot - finansowanie długiem może być korzystne i przyczynić się do rozwoju i wzrostu wartości majątku, o ile zostanie wykorzystane w celach inwestycyjnych, a przy tym nie zmniejszy i nie zaburzy płynności finansowej.
Kredytowanie realizacji celów konsumpcyjnych jest o tyle dyskusyjne, że konsumpcja z definicji powoduje spadek wartości kupowanych produktów lub usług. Rosną za to przyszłe zobowiązania, które coraz trudniej się spłaca, gdy brakuje przystającego do zobowiązań wzrostu majątku.

Bez względu na to, czy patrzymy z perspektywy pojedynczej osoby, firmy czy też instytucji: wzrost zobowiązań kredytowych nie może rosnąć nieustannie w wyższym tempie, niż wzrost dochodów, gdyż w takim wypadku prawdopodobnie nigdy nie spłacimy długów.

>>> Czytaj też: EBC o ustawie frankowej. "Ryzyko związane z kredytami walutowymi w Polsce nie jest systemowe"

Autor: Bartosz Grejner, analityk Cinkciarz.pl