"To jest przestępstwo, jeśli wobec realnej groźby terroryzmu, fundamentalizmu, pożywki w postaci nacjonalizmu i ksenofobii, spojrzenie społeczności międzynarodowej odwracane jest w inną stronę" - powiedziała Zacharowa w wywiadzie wyemitowanym w rosyjskiej telewizji. Dodała także: "uważam, że ten papierek jest dowodem tego przestępstwa informacyjnego".

Przedstawicielka MSZ powiedziała również, że w Rosji nie są dyskryminowani zagraniczni dziennikarze (w rzeczywistości rezolucja potępia represje wobec niezależnych mediów i dziennikarzy - PAP). "Myślę, że nikt nie może nam zarzucić, byśmy się do kogokolwiek odnosili w sposób dyskryminujący" - powiedziała. Zapewniła, że w Rosji głównym kryterium jest to, czy dziennikarze mają akredytację. "Dla nas ważne jest, czy mają dokument poświadczający akredytację, a nie jakość materiału i nie jego ukierunkowanie. Jeśli ktoś jest dziennikarzem, to jest to dla nas podstawa do współpracy. Nie oceniamy go z innego punktu widzenia" - powiedziała.

Odnosząc się do ewentualnej reakcji Rosji Zacharowa zapowiedziała, że Moskwa będzie "działać symetrycznie" i odpowiadać "jeśli będą ruszać naszych (dziennikarzy)".

Wcześniej w środę prezydent Rosji Władimir Putin pytany o rezolucję europarlamentu przez dziennikarzy powiedział, że jeśli PE podjął taką decyzję, to "mówi to o tym, iż obserwujemy w społeczeństwie zachodnim całkowicie oczywistą degradację - w politycznym sensie tego słowa - wyobrażeń o demokracji".

Reklama

Putin wyraził nadzieję, że "zwycięży zdrowy rozsądek" i że nie dojdzie do "realnych ograniczeń". Dziennikarzom rosyjskiej telewizji RT i agencji Sputnik szef państwa pogratulował ich pracy, którą - jak ocenił - "prowadzą nader aktywnie, skutecznie i z talentem".

PE uznał w rezolucji autorstwa europosłanki PiS Anny Fotygi, że rząd rosyjski wykorzystuje szeroki wachlarz narzędzi, w tym wielojęzyczne stacje telewizyjne (jak telewizja RT), pseudoagencje informacyjne (jak Sputnik), czy też trolle mediów społecznościowych, aby zakwestionować wartości demokratyczne, podzielić Europę, zyskać poparcie wewnętrzne oraz stworzyć wizerunek upadłych państw we wschodnim sąsiedztwie UE. W tym samym dokumencie, w drugiej części PE odniósł się do propagandy prowadzonej przez podmioty pozapaństwowe, w tym tzw. Państwo Islamskie i inne organizacje terrorystyczne i przestępcze.

Podczas wtorkowej debaty na temat rezolucji część europosłów lewicy i skrajnej prawicy krytykowała dokument jako mało wyważony. W środowym głosowaniu wielu socjalistów wstrzymało się od głosu. Dokument poparło 304 eurodeputowanych, przeciw było 179, a 208 wstrzymało się od głosu.

Z Moskwy Anna Wróbel

>>> Czytaj też: Europarlament zaniepokojony coraz silniejszą propagandą Rosji i IS