"W czasie kampanii przed prawyborami, gdy Francois Fillon zaczął wypowiadać się na temat polityki zagranicznej, było tak, jakbyśmy słyszeli skopiowane i wklejone słowa z propagandowego podręcznika (prezydenta Rosji) Władimira Putina" - zauważa portal.

"Teraz, gdy wydaje się on największym faworytem do urzędu prezydenta Francji w przyszłorocznych wyborach, pojawiają się pytania podobne do tych, jakie stawiano w USA na temat posunięć Donalda Trumpa po objęciu urzędu (prezydenta): zrobi to, o czym mówił, czy szok po zderzeniu z rzeczywistością zmusi go do modyfikowania lub tonowania najostrzejszych zamiarów?" - pyta Politico.

W tekście zauważa się, że w najlepszej interpretacji wypowiedzi Fillona w dziedzinie polityki zagranicznej przypominały "francuską tradycję gaullistowską z lat 60., wedle której usiłowano utrzymać równowagę między sojuszem ze Stanami Zjednoczonymi i przyjaznymi stosunkami z Rosją, opierając jednocześnie politykę zagraniczną wyłącznie na interesach Francji".

Z kolei w interpretacji najgorszej stwierdzenia Fillona "rodem z księgi Putina wzmocniły krytykę, wedle której plasuje się on zbyt blisko tych segmentów konserwatywnego francuskiego elektoratu, które tradycyjnie skłaniają się ku mistycznej wizji współczesnej Rosji".

Reklama

"Autentyczny gaullista czy prawdziwy putinofil Fillon będzie musiał niebawem pogodzić swoją politykę wobec Rosji z równie mocnymi oświadczeniami, że w pierwszym rzędzie i przede wszystkim chce naprawy złych w jego ocenie stosunków z Niemcami" - zauważa Politico, zakładając zwycięstwo tego polityka w wiosennych wyborach.

W artykule podkreśla się, że "od kiedy tylko ogłosił swoją kandydaturę (w prawyborach), Fillon wielokrotnie krytykował nałożone na Moskwę przez Zachód sankcje i wzywał do zniesienia ich. (...) Jego rusofilia długo była tak wyraźna, że francuscy dyplomaci obawiają się, iż - jeśli będzie się jej trzymał - cofnie francuską politykę zagraniczną o kilka dekad, do epoki dawnych podziałów na zwolenników i przeciwników kursu proatlantyckiego".

Politico zaznacza, że "Francja długo opowiadała się za niekomplikowaniem relacji ze Stanami Zjednoczonymi", podkreślając, że zarówno obecny prezydent Francois Hollande, jak i jego poprzednik Nicolas Sarkozy, "starali się zredukować napięcia, które wzrosły w 2003 r., gdy Francja odmówiła wysłania wojsk do Iraku".

"Jednak teraz głównym zmartwieniem polityków nie jest stanowisko Fillona względem USA, ale jego przychylność wobec Rosji" - pisze portal. W tekście cytowany jest artykuł z francuskiej wersji portalu Huffington Post, w którym oceniono, iż "wybór Putina jako sojusznika w Syrii (...) byłby strategiczną katastrofą".

Choć Politico opisuje bliskie prywatne kontakty Fillona i Putina, zauważa jednocześnie, że z analizy wypowiedzi kandydata francuskiej prawicy na temat polityki zagranicznej wynika, że jeśli obejmie on urząd, "będzie musiał dokonać korekty" swoich poglądów, ponieważ "jego program zawiera wiele poważnych sprzeczności".

W tym kontekście portal przytacza wypowiedzi polityka z kampanii przed prawyborami, w których zapewniał, że nie chce żadnych zmian sojuszy, podkreślając, że Francja jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych, że dzieli z nimi wspólne wartości, czego nie ma w kontaktach z Rosją.

Dalej Politico pisze - powołując się na eksperta z duńskiego Ośrodka badań nad konfliktami, profesora Oliviera Schmitta - iż deklarujący chęć zbliżenia z Niemcami Fillon będzie musiał także pogodzić swoje opinie na temat Rosji z niepokojami niemieckiej kanclerz Angeli Merkel o bezpieczeństwo wschodnich państw członkowskich Unii Europejskiej. "Często powtarzane przez Fillona słowa, że +Rosja nie jest zagrożeniem dla Europy+" mogą wzbudzić sprzeciw, od Warszawy po kraje bałtyckie - podkreślono.

Politico zauważa jednak - powołując się na anonimowego francuskiego dyplomatę - że choć Fillon nie był nigdy ministrem obrony czy spraw zagranicznych, ma obszerną wiedzę w kwestiach bezpieczeństwa. "Nie jest żółtodziobem, (...) dobrze wyczuwa interesy Francji. Wątpię, by zakołysał łodzią aż tak, że się wywróci" - podsumowuje portal, cytując dyplomatę. (PAP)