Gróbarczyk na antenie radiowej Jedynki powiedział, że w ramach powołania Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej założono pięć podstawowych filarów. "Na pierwszym miejscu postawiliśmy stocznie, chociaż nie były one w gestii ministerstwa z prostego powodu - znajdowały się w grupie PGZ i cały program, który był przygotowany, przede wszystkim finansowy był skonstruowany pod tę grupę" - zaznaczył.

Przypomniał, że pierwszym z priorytetów jest przemysł stoczniowy, drugim - żegluga śródlądowa, kolejnym rozwój portów, edukacja, rybołówstwo i gospodarka wodna naszego kraju. "Pierwszy raz w Polsce stało się tak, że wszystkie sprawy związane z wodą znajdują się w jednym ministerstwie" - podkreślił.

Jak wskazał Gróbarczyk, "przed rokiem 2008, czyli przed tymi spektakularnymi zamknięciami stoczni, Polska produkowała blisko 500 tys. ton stali statkowej". "Obecnie jesteśmy na poziomie 25 tys. ton - 20 razy spadła produkcja. Naszym celem jest bezwzględnie powrót do tej produkcji", ale w zupełnie innym wydaniu - powiedział.

Tłumaczył, że nie chodzi o budowę "wielkich molochów stoczniowych", ale stworzenie rynku zleceń, który w różnych działach może spowodować bardzo szybki rozwój rynku obszarowego.

Reklama

"To są te kierunki, do których chcemy dążyć" - podkreślił, dodając, że stocznie powinny funkcjonować na zasadzie kooperacji.

>>> Czytaj też: Cena węgla na międzynarodowych rynkach rośnie. Nawet powyżej 100 dol. za tonę [ANALIZA]