"W nieco ponad 8 lat podwoiliśmy całkowite zasoby nowoczesnej powierzchni biurowej, co pozwoliło nam przekroczyć próg 10 mln m2. To dowodzi imponującego tempa rozwoju polskiego rynku. Warszawa jest pod względem zasobów biurowych liderem wśród środkowoeuropejskich stolic, ale rosnąca pozycja naszej gospodarki, którą obrazuje chociażby zmiana klasyfikacji Polski w prestiżowych międzynarodowych indeksach ekonomicznych, pozwala nam zacząć porównywać się do miast Europy Zachodniej. W tym kontekście Polska ma nadal sporo do nadrobienia, a tym samym potencjał do dalszego dynamicznego rozwoju.Sprzyja temu wysoka aktywność najemców i inwestorów" powiedział dyrektor zarządzający Savills w Polsce Tomasz Buras, cytowany w komunikacie.

"Zachowując dzisiejszą dynamikę w przeciągu najbliższych 10 lat nasz rynek biurowy w całej Polsce powinien przekroczyć 24 mln m2, czyli wciąż niewiele więcej, niż obecnie wynoszą zasoby w samym tylko Monachium, które jest największym rynkiem biurowym w Niemczech" - dodał Buras.

Na 10 mln m2 całkowitych zasobów biurowych w Polsce składa się blisko 5,4 mln m2 powierzchni w Warszawie i ponad 4,6 mln m2 w ośmiu głównych miastach regionalnych (Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Poznań, Łódź, Lublin i Szczecin). Do osiągnięcia tego poziomu przyczyniły się budynki, które oddane zostały do użytku od początku roku. Do największych z nich należą Olivia Star w Gdańsku, Sagittarius Business House we Wrocławiu, Proximo II oraz Equator IV w Warszawie, a także O3 Business Campus III w Krakowie, Spokojna 2 w Lublinie i .KTW I w Katowicach, wylicza Savills.

Zdecydowanie ponad połowa całkowitych zasobów nowoczesnej powierzchni biurowej w Polsce powstała w ciągu ostatnich 10 lat. W tym okresie Warszawa niemal podwoiła podaż powierzchni biurowej. W miastach regionalnych obecnie jest ponad trzy razy więcej biur niż w 2008 r. Dla porównania, w tym czasie zasoby powierzchni biurowej wzrosły w Madrycie z 12,1 mln m2 do 13,1 mln m2, czyli o 8%, w Berlinie z blisko 18,4 mln m2 do prawie 19,6 mln m2 (7%), a w Brukseli z 12,8 mln m2 do 13 mln m2 (2%). W dalszym ciągu w Warszawie znajduje się ponad dwa razy mniej powierzchni biurowej niż w Wiedniu czy Sztokholmie i nawet ponad cztery razy mniej niż w Monachium. Naszej stolicy biznesowej najbliżej jest do Amsterdamu (blisko 6,1 mln m2) oraz Dublina (3,7 mln m2), czytamy także.

Reklama

Warszawa, z popytem na poziomie 820 tys. m2 wynajętej powierzchni biurowej w 2017 r., plasowała się na 4. miejscu wśród głównych miast europejskich, co oznacza, że aktywność najemców jest u nas wyższa niż na rozwiniętych rynkach we Frankfurcie, Oslo czy Madrycie, podkreślono także w materiale.

Jeszcze 10 lat temu całkowite zasoby nowoczesnej powierzchni biurowej we wszystkich głównych miastach regionalnych w Polsce były łącznie ponad dwukrotnie mniejsze (ok. 1 435 000 m2), niż zasoby samej Warszawy (2 979 000 m2). W całym kraju, łącznie ze stolicą, było wówczas mniej powierzchni biurowej niż dzisiaj w miastach regionalnych. Od pięciu lat w regionach przybywa jednak co roku więcej biur aniżeli w Warszawie. Obecnie powierzchnia biurowa w Krakowie, Wrocławiu, Trójmieście, Katowicach, Poznaniu, Lublinie i Szczecinie stanowi ok. 46% wszystkich nieruchomości w tym sektorze w Polsce, ustępując Warszawie jedynie o ok. 777 tys. m2.

W ostatnim dziesięcioleciu na rynku nieruchomości biurowych rekordowy był rok 2016, kiedy w całej Polsce przybyło 893 600 m2 nowej powierzchni. Nigdy wcześniej ani później nie wybudowano tak dużo powierzchni w przeciągu roku, zarówno w regionach, jak i w Warszawie.

"Nic nie wskazuje na to, by dynamika rozwoju polskiego rynku biurowego miała w najbliższym czasie wyhamować. Z czasem coraz większym wyzwaniem będą stawały się jednak obiekty już istniejące. Budynki oddane do użytku 10 lat temu w wielu lokalizacjach wchodzą obecnie w swój trzeci cykl najmu. W krajach, w których rynek biurowy rozwijał się dużo dłużej niż u nas, taka nieruchomość nigdy nie byłaby postrzegana jako budynek stary. W Polsce takie obiekty nie tylko są modernizowane, ale coraz częściej rozważa się nawet ich wyburzenie. To kosztochłonne inwestycje, które dodatkowo wymagają dużego zaangażowania ze strony zarządców i wynajmujących, ale na rynku nie brakuje inwestorów, którzy są zainteresowani podnoszeniem wartości tego rodzaju nieruchomości. To cena bycia dojrzałym rynkiem, który wraz ze swoim rozwojem staje się również coraz bardziej konkurencyjny i wymagający" - podsumował Buras.