Warszawa, 23.05.2019 (ISBnews) - Liczba niewypłacalności polskich firm spadła o 4% r/r do 73 w kwietniu 2019 roku wobec 76 rok wcześniej, podał Euler Hermes na podstawie oficjalnych danych z Monitora Sądowego i Gospodarczego.
"Jednocześnie od początku roku liczba niewypłacalności wzrosła o 7% w porównaniu do analogicznego okresu przed rokiem (I-IV), co w skali całego roku oznaczać może utrzymanie dynamiki wzrostu tej liczby na poziomie ubiegłorocznym (+10%), pomimo statystycznego efektu wysokiej już bazy w 2018 roku" - czytamy w komunikacie.
Ponownie (jak m.in. w lutym br.): liczba niewypłacalności zwiększała się r/r w kwietniu przede wszystkim w handlu oraz usługach, w miejsce firm produkcyjnych i budowlanych, mających problemy na dużą skalę w poprzednich miesiącach, podano także.
"Najwyższa liczba niewypłacalności miała miejsce w sektorze produkcyjnym (20, wobec 22 w kwietniu 2018 roku). Kolejne pod względem skali niewypłacalności były w kwietniu: usługi (17 firm, wobec 15 przed rokiem) i handel hurtowy (13 niewypłacalności wobec 11)" - czytamy dalej.
Liczba niewypłacalności w budownictwie wyniosła w kwietniu 9 wobec 18 przed rokiem.
Członek zarządu Euler Hermes odpowiadający za ocenę ryzyka Tomasz Starus zwrócił uwagę, że z drugiej strony niepokoić muszą kolejne doniesienia o zrywaniu kontraktów infrastrukturalnych.
"Oprócz opóźnień w ich realizacji oraz strat podwykonawców i… dostawców, niesie to za sobą jasny przekaz: skala wzrostu kosztów pracy oraz materiałów budowlanych, jak i popyt na prace budowlane na rynku uzasadniają w ocenie wykonawców porzucanie nierentownych obecnie inwestycji i godzenie się na straty rzędu 15% wartości poniesionych nakładów, które potrącają sobie zamawiający. To nie jest krzepiąca wiadomość - tak niska rentowność tak wielu kontraktów nie jest dobrą perspektywą dla wyspecjalizowanych podwykonawców oraz dla zaopatrujących te inwestycje dostawców materiałów budowlanych. Za jakiś czas, gdy tempa nabiorą zarówno sezon jak i efekty tych rozstrzygnięć, usłyszymy z pewnością o kolejnej fali problemów na rynku budowlanym, niestety zapewne także wśród jego dostawców" - wskazał Starus, cytowany w komunikacie.
Liczba niewypłacalności w przemyśle przyhamowała nie tylko dzięki mniejszej aktualnie skali problemów w budownictwie, ale także dzięki powrotowi dynamiki polskiego eksportu (za NBP: +7,9% r/r w marcu), podał Euler Hermes.
"Wzrost eksportu świadczy o tym, iż jak na razie konkurencyjność cenowa polskiej produkcji jest… wystarczająca. Jak długo jednak będziemy mieć do czynienia ze wzrostem polskiego eksportu, skoro skala wzrostu kosztów pracy czy cen energii (pomimo prób przeciwdziałania temu już są one wyższe niż np. w Niemczech) przewyższa wzrost produktywności?" - skomentował Starus.
Euler Hermes podkreśla też, że możliwości rekompensowania krajowych niedoborów rąk do pracy napływem pracowników z krajów ościennych są na wyczerpaniu. Remedium na wzrost kosztów pracy może być - według firmy - większa automatyzacja procesów - innowacyjność w tym obszarze jest najbardziej pożądana tam, gdzie udział kosztów pracy jest najwyższy, a więc w sektorach handlu, usług, niektórych sektorach produkcyjnych (m.in. wspomnianej produkcji żywności). Mamy już "bezobsługowe" nie tylko pojedyncze kasy, ale całe sklepy czy np. usługi ochrony. Na automatyzację stawia też sektor publiczny - m.in. zamiast budowy nowych więzień wdraża się elektroniczną kontrolę skazanych.
"Inwestycje lokalnych firm nie będą więc efektem powrotu niskich kosztów pracy. Jak na razie zwiększaniu potencjału tych firm służą przejęcia - koncentracja na lokalnym rynku. Większe w efekcie firmy będą miały inny potencjał skali - nie tylko zakupowy, ale także w sprzedaży, a w efekcie możliwość kształtowania cen w odpowiedzi na wzrost kosztów, co pozwoli im zachować rentowność" - podsumował Starus.
(ISBnews)